Mecz rozpoczął się od ataków gości, którzy podobnie jak my grali w dzisiejszym spotkaniu o komplet punktów. W 8 min. groźny strzał z rzutu wolnego obronił Wójcik, jednak już w 14 min. musiał po raz pierwszy wyciągać piłkę z siatki. Klasyczne już nieporozumienie naszych obrońców wykorzystał Borkowski. Od tego momentu zaczęli dominować świdniczanie, którzy za wszelką cenę chcieli doprowadzić do wyrównania. W 21 min. w znakomitej sytuacji znalazł się Burda jednak niedokładne przyjęcie piłki w polu karnym ułatwiło sprawę obrońcom gości. W 34 min. po dośrodkowaniu Goździejewskiego znakomitej sytuacji nie wykorzystał Urban, który nie potrafił pokonać bramkarza z najbliższych metrów. 36 min. spotkania była kwintesencją ostatnich poczynań podopiecznych Jarosława Solarza. Po jednej z prostopadłych piłek gości nasza defensywa „przysnęła”, a całą sytuację próbował uratować Wójcik. Zrobił to jednak na tyle niefortunnie, że piłka znalazła się pod nogami Jakubika, który niemal z połowy boiska wpakował piłkę do siatki. Gospodarze ograniczyli się jedynie do obserwowania, czy Jakubik powtórzy wyczyn Marka Citki z pamiętnego meczu z Atletico Madryt, kiedy to strzelił taką właśnie bramkę.
O drugiej części gry można powiedzieć jedynie, że się odbyła. Błędy w przyjęciu piłki, niecelne strzały z najbliższej odległości do bramki, straty piłki w środku pola – takie atrakcje zaserwowali nam nasi piłkarze. W drugiej części gry świdniczanie mogli się cieszyć, że mają w swoim zespole Marszałka, który swoimi ofiarnymi interwencjami ratował nasz zespół przed utratą kolejnych bramek. Po kolejnym katastrofalnym występie nasz zespół musiał znów uznać wyższość rywali, przegrywając 0:2.
Celem priorytetowym w dzisiejszym spotkaniu miało być dla świdniczan zdobycie kompletu punktów. Patrząc „na nasz rozkład jazdy” to przecież Vitrosilicon był teoretycznie najsłabszym zespołem. W kalendarzu pozostaje już tylko Ilanka Rzepin, Orzeł Ząbkowice Śląskie, Chrobry Głogów, Pogoń Świebodzin, Celuloza Kostrzyn oraz Górnik Wałbrzych. Po dzisiejszym spotkaniu strach pomyśleć, co „zrobią z nami” rywale w kolejnych meczach. Świdniccy piłkarze z pewniaka do awansu stali się dostarczycielem punktów i kandydatem do spadku. Może to czas na zmianę dyscypliny sportowej, bądź profesji?