Terminarz ułożył się tak, że świdniczanie w pierwszych dwóch spotkaniach swoją przygodę mieli rozpocząć od dwóch beniaminków. Większość kibiców dopisywała zatem już komplet punktów, biorąc pod uwagę, że o sile drużyny w dużej mierze stanowią utalentowani zawodnicy, występujący z powodzeniem na boiskach III-ligowych. W środę podopieczni Roberta Pryki ulegli 3:5 Parasolowi Wrocław, a w niedzielę zostali skompromitowani przez Zjednoczonych Żarów, przegrywając 1:3.
– Miało być sześć punktów, jest zero. Co z tego, że mieliśmy 80% posiadania piłki, kilka znakomitych okazji i jeszcze dodatkowo rzut karny, skoro takich szans nie potrafimy wykorzystać? Zjednoczeni mieli kilka sytuacji i je wykorzystali, a o to w futbolu właśnie chodzi. Nie liczy się ilość, a jakość. Rywale zagrali bez respektu i zgarnęli pełną pulę. Mamy w kadrze bardzo utalentowanych zawodników, ale jak na razie są to jednostki, a nie zespół, ten na razie nie istnieje – stwierdził po meczu Robert Pryka, trener juniorów starszych.
Biało-zieloni po bramce Salamona prowadzili do przerwy 1:0, o drugiej odsłonie z punktu świdniczan lepiej nawet nie wspominać. Nie wykorzystali swoich szans samemu tracąc trzy bramki, które padły udziałem Bieńki (2) i Skypaka. Na osłodę świdnickim kibicom pozostaje zwycięstwo juniorów młodszych Polonii/Sparty z rówieśnikami z Żarowa. Podopieczni Tomasza Idziaka rozbili żarowian 16:0.