Pół metrowy słupek, na nim gąbka nasączona piorunującą mieszanką. I tak jedne obok drugiego, na długości kilkuset metrów. Tak wygląda zapora zapachowa, którą ustawiono w Świebodzicach, w dzielnicy Pełcznica, graniczącej z Książańskim Parkiem Krajobrazowym. To właśnie stąd całe rodzinki dzików urządzają sobie wypady do miasta. Ryją ogródki, rabatki, zaglądają niemalże ludziom do domów. Niszczą, straszą, a czasami nawet zagrażają bezpieczeństwu ludzi. Zwłaszcza, gdy w stadzie jest locha z młodymi albo odyńce, uzbrojone w szable.
Problem był dokuczliwy od dawna dlatego samorząd postanowił coś z tym zrobić. A że prawnie zrobić może niewiele – bo dziki żyją w rezerwacie – wymyślono więc odstraszacze zapachowe. Wiele gmin w Polsce stosuje tą metodę, polecają ją także myśliwi. To całkowicie bezkrwawy sposób na to, aby pozbyć się sąsiadów z lasu.
- Zakupiliśmy preparat o nazwie Hukinol, który jest w tej chwili najskuteczniejszą substancją do tego typu działań na naszym rynku – mówi zastępca burmistrza Świebodzic Zbigniew Opaliński. – Jako samorząd nie mamy innych możliwości, więc próbujemy takiej metody.
Słupki stoją w lesie od kilku dni. Czy już zdołały podziałać – nie wiadomo. Jeden z mieszkańców, mieszkający najbliżej lasu przyznaje, że dziki widuje nadal. - Niedawno przebiegło przez drogę całe stado – mówi Krzysztof Sudor. – Ale w ogródku się na razie nie pojawiają. Inni mówią, że dzików jakby mniej, choć nadal są widziane, tylko w wyższych partiach lasu.
Może jednak coś czują? Bo preparat czuć w powietrzu, jest naprawdę intensywny a jakikolwiek kontakt choćby z kropelką grozi natychmiastowym przesiąknięciem “aromatem”.
Na długości kilkuset metrów stanęło 80 pachnących słupków. Tworzą zapachową zaporę i jak na razie – wszystkie stoją. Oby tylko komuś nie zachciało się ich niszczyć albo wyrywać.