Co się dzieje z naszymi juniorami? – to pytanie zadaje sobie z pewnością każdy kibic świdnickiego zespołu. Po świetnym ubiegłym sezonie, w którym biało-zieloni musieli uznać wyższość jedynie Zagłębia Lubin i Śląska Wrocław, w tym nasi piłkarze gubią punkty wszędzie, gdzie tylko mogą. Jak widać występy w pierwszym zespole o niczym nie świadczą, a nasi juniorzy nie potrafią znaleźć motywacji na występy w LDJ.
Spotkanie w Oławie rozpoczęło się fatalnie, już w 6 min. Staniszewski i Kotus dali dośrodkować rywalowi w pole karne, gdzie głową Bęca pokonał napastnik MKS-u. W 25 min. wyrównał Miętkiewicz, który zachował najwięcej zimnej krwi podczas zamieszania pod bramką oławian. Po zmianie stron biało-zieloni zaczęli dyktować warunki gry, kilka doskonałych szans miał Morawski, ale wykorzystał zaledwie jedną w 60 min. wyprowadzając nasz zespół na prowadzenie. Od tego momentu jeszcze bardziej zamknęliśmy gospodarzy chcąc zdobyć kolejne trafienia, rywale skupiali się jedynie na wybijaniu piłki z dala od własnej szesnastki. Po jednej z takich akcji poszła kontra, jeden oławianin na czterech świdniczan, po chwili wszyscy byli w szoku, bo piłka znalazła się w bramce Bęca. Świdniczanie przez kilkadziesiąt minut grali z przewagą dwóch zawodników, bowiem czerwonymi kartonikami ukarani zostali piłkarze MKS-u. Jeżeli nie wykorzystuje się takich szans, to o wygranej nie ma co marzyć. Miejmy nadzieję, że mecz z Oławą stanowić będzie lekcję na przyszłość dla naszych juniorów. Przypomną sobie w końcu, że mecze same się nie wygrywają, a o zwycięstwo walczy się od pierwszej do ostatniej minuty.
Przed nami mecz z Polarem Wrocław, kiedyś powiedziałoby się, że taki mecz to tylko formalność, dziś nie wiadomo czego można się spodziewać.
– Juniorzy młodsi byli słabsi tego dnia od swoich rówieśników z Oławy, ale trzeba przyznać, że to za wysoki wymiar kary – komentuje Robert Pryka. Już na samym starcie spotkania gospodarze cieszyli się z prowadzenia po błędzie w komunikacji Oruby z Iwanem. Po kolejnym błędzie w defensywie naszego zespołu MKS wyszedł na prowadzenie 2:0, takim wynikiem zakończyła się też pierwsza odsłona. Po zmianie stron rywale dołożyli jeszcze dwa trafienia, biało-zielony byli w stanie odpowiedzieć zaledwie jedną bramką. W 72 min. świetne podanie Sławińskiego wykorzystał Krzykalski, który wygrał pojedynek jeden na jednego z golkiperem oławian.
Słabo wypadła także druga nasz drużyna występująca w dolnośląskich rozgrywkach. Juniorzy starsi Zjednoczonych Żarów tylko zremisowali u siebie 3:3 z ostatnią w tabeli Lechią Dzierżoniów. Z drugiej strony dobry i punkt, biorąc pod uwagę, że żarowianie przez cały mecz musieli gonić rywali, najpierw od stanu 0:2, a później 2:3. W pierwszej części gry Zjednoczeni grali słabo, a na efekt nie trzeba było długo czekać, gdyż dwukrotnie musieli wyciągać piłkę z siatki. Po zmianie stron sytuacja się odmieniła, żarowianie dominowali na boisku i już w 54 min. po dwóch trafieniach Uszczyka mieliśmy remis. Chwilę później po raz kolejny na prowadzenie wyszli goście, ale remis w 93 min. meczu uratował dla gospodarzy Chrapek skutecznie wykorzystując jedenastkę. Juniorom młodszym poszło jeszcze gorzej przegrali z rówieśnikami z Dzierżoniowa 1:2.