Estetyczne wiaty, które postawiono niedawno w celu ochrony pasażerów przed opadami atmosferycznymi i wiatrem, przykładowo przy ul. Leśnej, Al. Wojska Polskiego, przy drodze krajowej nr 59 -wyjazd na Jaroszów, Al. Wojska Polskiego przy osiedlu, czy w Bartoszówku nie spełniają już swego zadania i szpecą okolicę.
Jak informują strażnicy miejscy, do aktów wandalizmu dochodzi coraz częściej także na wioskach i nie czyni tego element napływowy, tylko młodzi mieszkańcy tych wsi. Duże szkody czynią pseudokibice konkurencyjnych klubów sportowych WKS i WSL, którzy zniszczyli przeszklenia wiat wykonując wątpliwej jakości graffiti.
-Dzięki czujności mieszkańców Bartoszówka zidentyfikowaliśmy sprawcę graffiti na przystanku. Sprawę przekazaliśmy do komisariatu policji celem dalszego postepowania - powiedział starszy strażnik Paweł Hanc.
Wiaty usytuowane często w pobliżu klubów nocnych stają się miejscem biesiadowania i aktów dewastacji. Pęknięte i powybijane szyby, powyłamywane drewniane ławeczki, czy graffiti na ścianach niepokoją i stanowią pewne świadectwo o stanie świadomości młodego pokolenia, które widocznie nie ma pojęcia, że niszczy swoje mienie i trwoni swoje pieniądze.
- Gmina zamiast się rozwijać w wielu obszarach odtwarza to, co po każdym weekendzie jest niszczone. Zniszczony przystanek, znak drogowy, kubeł na śmieci daje w sumie kwotę kilkaset lub kilka tys. złotych. Jeżeli w skali tygodnia przyjmie się , że zostały zniszczone trzy/ cztery znaki, a jeden kosztuje 700zł to robią się kwoty 2800zł, a ciągu roku to już duże pieniądze. Zamiast te kilkaset tysięcy zł w skali roku przekazywać na nową infrastrukturę, to odnawiamy zniszczenia. A oprócz tego stwarza się realne zagrożenie dla wszystkich użytkowników pojazdów samochodowych, jak i pieszych. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że to są nasze wspólne pieniądze. Nasze, nie państwa, nie gminy, tylko nasze! A można je przekazywać na inne cele. I waśnie tego szkoda. Na głupotę nie ma lekarstwa i nikt nikomu nie wytłumaczy, dopóki sam nie zrozumie, co traci- skomentował zaistniałe zdarzenia Wiesław Witkowski, zastępca burmistrza.
-Nie patrzymy na problem tylko przez pryzmat finansowy, ale i estetyczny. Jakaś grupa młodzieży pod koniec tygodnia zniszczy wiaty, ale przez cały tydzień ludzie dorośli będą czekać na środki transportu w obskurnych warunkach- wyjaśnił .
- Liczymy na pomoc mieszkańców, na współpracę z nami. Ludzie widzą, kto to robi. Jeżeli nie będzie współpracy, to my sami nie jesteśmy w stanie ogarnąć problemu. Praktycznie przy każdej wiacie powinien stać ktoś ze służb porządkowych, policjant czy strażnik, a tego nie jesteśmy w stanie zrobić- stwierdził Janusz Woźniak, strażnik Straży Miejskiej.
- Jeżeli nie dotrzemy do osób, które dokonują dewastacji, nie uzmysłowimy im wagi ich bezmyślnych czynów, to zamiast ładnych, przestronnych, szklanych wiat, będziemy budować bunkry, które nie ulegną dewastacji. Tylko będzie się w nich mniej przyjemnie oczekiwać na autobus- dodał.
Zniszczymy wszystko wokół siebie, a w końcu zniszczymy siebie. I co dalej… Dalej, to już tylko możemy powtórzyć za Janem Zamoyskim:- Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie. A przecież wychowujemy wszyscy. Jest to nasze wielkie zadanie i wyzwanie czasów: Zadbajmy o naszą młodzież, bo sobie nie radzi! Może jest to krzyk rozpaczy i wołanie o pomoc?