Sprawa robi się coraz bardziej uciążliwa, władze miasta chcą podjąć działania, niestety przepisy nie dają samorządom narzędzi do interwencji.
- Dziki mieszkają na terenie Książańskiego Parku Krajobrazowego, który jest rezerwatem, a zatem są objęte ochroną – mówi Zbigniew Opaliński, zastępca burmistrza Świebodzic. – Nie wolno ich płoszyć, nie mówiąc już o odstrzale.
Wiceburmistrz Opaliński we wtorek, 17 listopada, wziął udział w spotkaniu zorganizowanym przez wałbrzyski oddział Polskiego Związku Łowieckiego. Na spotkaniu zastanawiano się, jak poradzić sobie z problemem, bo dotyka on także mieszkańców walbrzyskich dzielnic graniczących z parkiem. Dzików jest coraz więcej, a na dodatkowy odstrzał zgodę może wydać nadleśniczy, na wniosek władz powiatu, na którego terenie występuje problem. Odstrzał może być wykonany tylko poza rezerwatem i przez licencjonowanych myśliwych.
Świebodzice na razie robią więc to, co jest możliwe w ramach kompetencji samorządu. W najbliższym czasie w tych miejscach, którymi najchętniej wędrują do miasta dziki, ustawione zostaną zapachowe odstraszacze. To słupki nasączone substancją, której zapachu zwierzęta nie lubią. Być może zniechęci to przynajmniej część z nich do odwiedzania Pełcznicy.
Regulacje prawne w Polsce przyznają prawo do odszkodowania za zniszczenia poczynione przez dziki tylko w uprawach rolnych. Należy je wnosić do kół łowieckich. Niestety, ogródki przydomowe i kwietniki w tej kategorii się nie mieszczą.