Czwartek, 21 listopada
Imieniny: Janusza, Konrada
Czytających: 2019
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Świdnica: Dzwonią, piszą, zapraszają. Dzieci uwierzyły w swojego rzecznika

Niedziela, 3 stycznia 2010, 7:55
Aktualizacja: 17:58
Autor: JoKa
Świdnica: Dzwonią, piszą, zapraszają. Dzieci uwierzyły w swojego rzecznika
Fot. Wiktor Bąkiewicz
Do kompletnej degrengolady doprowadziła Urząd Rzecznika Praw Dziecka Ewa Sowińska, która zasłynęła jako pogromczyni Teletubisiów. Przez moment parlamentarzyści poważnie zastanawiali się nad likwidacją tego urzędu, który stał się źródłem skandali nawet na skalę międzynarodową. To już przeszłość, odkąd Rzecznikiem Praw Dziecka jest świdniczanin, Marek Michalak. Pracuje zaledwie półtora roku. Co udało się dotychczas zrobić? Jakie są plany na przyszłość?

Swidniczka.com - Początek 2010 roku skłania do podsumowań. Czy teraz, po półtorarocznej pracy może Pan powiedzieć, że dzieci zauważyły swojego Rzecznika? Piszą? Dzwonią? Proszą o pomoc?

Marek Michalak – Oj tak, piszą lawinowo! Dzwonią też bardzo często. Od roku działa Telefon Zaufania dla Dzieci i w tym czasie było już 30 tysięcy połączeń. W 2009 roku podjąłem aż 12 tysięcy interwencji w konkretnych sprawach, napisałem ponad 100 wystąpień o charakterze generalnym do ministerstw o zmianę przepisów, zapełnienie luk w prawie i doprowadzenie do zmian, które poprawiłyby jakość życia dzieci. Na liście jest też 61 przystąpień do postępowań sądowych. To są nowe uprawnienia Rzecznika, nadane na początku 2009 roku. Korzystam z tego prawa zawsze, gdy może być zagrożone dobro dziecka i Rzecznik powinien wystąpić na Sali sądowej jako jego adwokat i zadbać o jego sprawy. Większość z tych spraw zakończyła się sukcesem! Są dzieci, które szybciej wróciły do swoich rodzinnych domów bądź uzyskały możliwość adopcji. Jeden raz występowałem o wyciagnięcie konsekwencji dyscyplinarnych wobec osób, powołanych do pracy na rzecz dzieci, a czyniących im szkodę.

Maluchy mają szansę zobaczyć czasem Rzecznika na żywo, skoro jest tak dużo pracy?

M.M. – Oczywiście. Po pierwsze otworzyłem drzwi Biura Rzecznika Praw Dziecka! Dla porównania – w 2008 roku gościło w biurze ok. 500 dzieci a spotkałem się z ponad pięcioma tysiącami dzieci w terenie, w 2009 roku liczby te zostały co najmniej potrojone. Robię wszystko, żeby osobiście dotrzeć w każdy zakątek Polski. Cieszy mnie ogromnie, że to już nie tylko władze miasta czy gminy, nauczyciele czy dyrektorzy placówek mnie zapraszają, ale robią to same dzieciaki. W miarę możliwości staram się pozytywnie odpowiadać na przychodzące zaproszenia! W 2009 w spotkaniach uczestniczyło kilkadziesiąt tysięcy dzieci. To dla mnie ogromnie ważne. Nie chcę być postacią wirtualną, ale osobą z krwi i kości, której można się pożalić, pochwalić sukcesami, wciągnąć do dyskusji. Coraz częściej kontaktują się ze mną najmłodsi dziennikarze ze szkolnych gazetek i z całą powagą udzielam wywiadów czy podejmuję interwencje. To wielka sprawa – jesteśmy 20 lat po uchwaleniu Konwencji o Prawach Dziecka i widać, że najmłodsi coraz częściej ze swoich praw potrafią korzystać.

Wspomniał już Pan o nowych uprawnieniach Rzecznika, które pomagają skuteczniej działać. Ale czy to wystarczy? Jakie są oczekiwania na przyszłość?

M.M. – Są przynajmniej 3 najważniejsze kwestie. Po pierwsze przemoc – wszechobecna i nie tylko fizyczna, ale i psychiczna. Parlament kończy prace nad nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, gdzie Rzecznik Praw Dziecka uczestniczy na każdym etapie dyskusji. Druga ważna sprawa to uregulowanie sytuacji zdrowotnej dzieci. Źle się stało, że 20 lat temu wyprowadzono ze szkół gabinety lekarskie i stomatologiczne. Jeśli nawet nie ma szans na ich powrót, trzeba znaleźć inne rozwiązanie, które pozwoli otoczyć dzieci lepszą opieką. Ogromnie brakuje zwłaszcza profilaktyki.
I jeszcze jedna sfera – rodzicielstwo zastępcze i wspieranie rodzin biologicznych. Zdarza się, niestety, że zbyt często i za pochopnie dzieci odbierane są bliskim i trafiają do placówek opiekuńczych. Trzeba szukać sposobów, by ratować naturalną rodzinę, a już absolutnie niedopuszczalnym jest odbieranie dzieci z powodu biedy czy braku mieszkania! Najpierw należy poszukać wszelkich innych możliwości pomocy – żyjemy w XXI wieku, w środkowej Europie, mamy dobrze rozwinięte służby społeczne i socjalne. Bywają, niestety, sytuacje, gdzie nie ma innego wyjścia i należy zabezpieczyć dobro dziecka poprzez umieszczenie go poza rodziną. W takiej sytuacji jednak najlepiej, by była to piecza zastępcza. Musimy jednak pamiętać, że nie wystarczy zabezpieczyć samo dziecko – należy podjąć trudną pracę uzdrawiania jego rodziny.

Życzenia na Nowy Rok dla dzieciaków?

M.M. – Radości, optymizmu, entuzjazmu, ale przede wszystkim wspierających, kochających osób dorosłych. Najlepiej rodziców, jednak jeśli nie ma ich w pobliżu, to ludzi, którzy mądrze rozumieją prawa dziecka.
Ważnym jest, abyśmy wszyscy pamiętali, że każda istota ludzka – w tym dziecko – ma taką samą godność, nie jest niczyją własnością, posiada własną osobowość, wrażliwość i właśnie dlatego należy się jej szacunek.

Twoja reakcja na artykuł?

0
0%
Cieszy
0
0%
Hahaha
0
0%
Nudzi
0
0%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Ogłoszenia

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group