Swidniczka.com - Początek 2010 roku skłania do podsumowań. Czy teraz, po półtorarocznej pracy może Pan powiedzieć, że dzieci zauważyły swojego Rzecznika? Piszą? Dzwonią? Proszą o pomoc?
Marek Michalak – Oj tak, piszą lawinowo! Dzwonią też bardzo często. Od roku działa Telefon Zaufania dla Dzieci i w tym czasie było już 30 tysięcy połączeń. W 2009 roku podjąłem aż 12 tysięcy interwencji w konkretnych sprawach, napisałem ponad 100 wystąpień o charakterze generalnym do ministerstw o zmianę przepisów, zapełnienie luk w prawie i doprowadzenie do zmian, które poprawiłyby jakość życia dzieci. Na liście jest też 61 przystąpień do postępowań sądowych. To są nowe uprawnienia Rzecznika, nadane na początku 2009 roku. Korzystam z tego prawa zawsze, gdy może być zagrożone dobro dziecka i Rzecznik powinien wystąpić na Sali sądowej jako jego adwokat i zadbać o jego sprawy. Większość z tych spraw zakończyła się sukcesem! Są dzieci, które szybciej wróciły do swoich rodzinnych domów bądź uzyskały możliwość adopcji. Jeden raz występowałem o wyciagnięcie konsekwencji dyscyplinarnych wobec osób, powołanych do pracy na rzecz dzieci, a czyniących im szkodę.
Maluchy mają szansę zobaczyć czasem Rzecznika na żywo, skoro jest tak dużo pracy?
M.M. – Oczywiście. Po pierwsze otworzyłem drzwi Biura Rzecznika Praw Dziecka! Dla porównania – w 2008 roku gościło w biurze ok. 500 dzieci a spotkałem się z ponad pięcioma tysiącami dzieci w terenie, w 2009 roku liczby te zostały co najmniej potrojone. Robię wszystko, żeby osobiście dotrzeć w każdy zakątek Polski. Cieszy mnie ogromnie, że to już nie tylko władze miasta czy gminy, nauczyciele czy dyrektorzy placówek mnie zapraszają, ale robią to same dzieciaki. W miarę możliwości staram się pozytywnie odpowiadać na przychodzące zaproszenia! W 2009 w spotkaniach uczestniczyło kilkadziesiąt tysięcy dzieci. To dla mnie ogromnie ważne. Nie chcę być postacią wirtualną, ale osobą z krwi i kości, której można się pożalić, pochwalić sukcesami, wciągnąć do dyskusji. Coraz częściej kontaktują się ze mną najmłodsi dziennikarze ze szkolnych gazetek i z całą powagą udzielam wywiadów czy podejmuję interwencje. To wielka sprawa – jesteśmy 20 lat po uchwaleniu Konwencji o Prawach Dziecka i widać, że najmłodsi coraz częściej ze swoich praw potrafią korzystać.
Wspomniał już Pan o nowych uprawnieniach Rzecznika, które pomagają skuteczniej działać. Ale czy to wystarczy? Jakie są oczekiwania na przyszłość?
M.M. – Są przynajmniej 3 najważniejsze kwestie. Po pierwsze przemoc – wszechobecna i nie tylko fizyczna, ale i psychiczna. Parlament kończy prace nad nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, gdzie Rzecznik Praw Dziecka uczestniczy na każdym etapie dyskusji. Druga ważna sprawa to uregulowanie sytuacji zdrowotnej dzieci. Źle się stało, że 20 lat temu wyprowadzono ze szkół gabinety lekarskie i stomatologiczne. Jeśli nawet nie ma szans na ich powrót, trzeba znaleźć inne rozwiązanie, które pozwoli otoczyć dzieci lepszą opieką. Ogromnie brakuje zwłaszcza profilaktyki.
I jeszcze jedna sfera – rodzicielstwo zastępcze i wspieranie rodzin biologicznych. Zdarza się, niestety, że zbyt często i za pochopnie dzieci odbierane są bliskim i trafiają do placówek opiekuńczych. Trzeba szukać sposobów, by ratować naturalną rodzinę, a już absolutnie niedopuszczalnym jest odbieranie dzieci z powodu biedy czy braku mieszkania! Najpierw należy poszukać wszelkich innych możliwości pomocy – żyjemy w XXI wieku, w środkowej Europie, mamy dobrze rozwinięte służby społeczne i socjalne. Bywają, niestety, sytuacje, gdzie nie ma innego wyjścia i należy zabezpieczyć dobro dziecka poprzez umieszczenie go poza rodziną. W takiej sytuacji jednak najlepiej, by była to piecza zastępcza. Musimy jednak pamiętać, że nie wystarczy zabezpieczyć samo dziecko – należy podjąć trudną pracę uzdrawiania jego rodziny.
Życzenia na Nowy Rok dla dzieciaków?
M.M. – Radości, optymizmu, entuzjazmu, ale przede wszystkim wspierających, kochających osób dorosłych. Najlepiej rodziców, jednak jeśli nie ma ich w pobliżu, to ludzi, którzy mądrze rozumieją prawa dziecka.
Ważnym jest, abyśmy wszyscy pamiętali, że każda istota ludzka – w tym dziecko – ma taką samą godność, nie jest niczyją własnością, posiada własną osobowość, wrażliwość i właśnie dlatego należy się jej szacunek.