- Pomysł zrodził się cztery lata temu, kiedy gościłem u siebie przyjaciół z Niemiec, którzy opowiedzieli mi o tamtejszej bioelektrowni. Wtedy właśnie po raz pierwszy pomyślałem, dlaczego my nie moglibyśmy przetwarzać kukurydzy na prąd? Ale dopiero rok temu, kiedy utraciłem znaczną część swoich plonów, podobnie zresztą, jak wielu moich kolegów rolników, poczułem ten impuls do działania – mówił dziś podczas otwarcia prezes bioelektrowni Marek Baryłko. Pomysłodawca stworzenia pierwszej w kraju bioelektrowni podkreśla, że to szczególny moment w jego zawodowej karierze. – Dziś spełniają się moje rolnicze marzenia – śmieje się Marek Baryłko.
Bioelektrownia BioWat w Świdnicy składa się z trzech bardzo szczelnych zbiorników i generatorów. Będzie służyła także do nauki studentom Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Właśnie tu studenci, przyszli specjaliści w dziedzinie energii odnawialnej będą mogli zdobywać wiedzę praktyczną. – Mamy właśnie do czynienia z czymś nowym, przełomowym w rolnictwie – mówił dziś profesor Roman Kołacz, rektor Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Bioelektrownia o mocy 1 megawat składa się z trzech bardzo szczelnych zbiorników, w których poprzez fermentację beztlenową kiszonki z kukurydzy i innych zielonych roślin, takich jak trawa czy liście buraków cukrowych, w nowoczesnej instalacji wytworzony gaz zostanie zamieniony w energię elektryczną i ciepło. Rocznie produkcja prądu sięgnie 9 tysięcy megawat, powstanie także drugie tyle ciepła. – To wydarzenie bez precedensu w samym centrum miasta – nie krył zadowolenia z nowej inwestycji w mieście prezydent Świdnicy Wojciech Murdzek. – To bardzo czytelny przykład dla Dolnego Śląska i całego kraju. Pod wrażeniem całej inwestycji pozostał także wicemarszałek województwa dolnośląskiego Włodzimierz Chlebosz. – Ta inwestycja pozwoli łagodzić straty rolników spowodowane warunkami atmosferycznymi. Te plony, które nie nadają się już do sprzedaży, będą tutaj wykorzystywane – mówił Włodzimierz Chlebosz.
Bioelektrownia została wybudowana przez specjalizującą się w tego typu inwestycjach firmę Eneco. Kosztowała 15 milionów złotych, z czego połowa to dofinansowanie ze środków Unii Europejskiej w ramach programu restrukturyzacji polskiego przemysłu cukrowniczego, który prowadzi Agencja Rynku Rolnego. Powstała na obszarze świdnickiej strefy przemysłowej. Bioelektrownia usytuowana jest w świdnickiej strefie przemysłowej, w znacznej odległości od zabudowań. Jest w pełni bezpieczna dla środowiska naturalnego i dla ludzi. – W procesie produkcji energii nie będą powstawały żadne szkodliwe substancje, przede wszystkim całkowicie został wyeliminowany dwutlenek węgla – tłumaczy Prezes Marek Baryłko.