W pierwszej połowie świdniczanie prowadzili już nawet czterema bramkami (13:9), ale na przerwę schodzili z zapasem dwóch trafień (16:14). ŚKPR wystrzegał się prostych błędów, był skuteczny, a z tyłu wynik trzymał bramkarz Damian Olichwer.
Po zmianie stron podrażniony lider zabrał się do pracy. Gospodarze mieli coraz większe problemy w ataku i zaczęli popełniać proste błędy, mimo tego jednak wciąż utrzymywali przewagę. Jeszcze w 43 minucie po celnym rzucie Adama Chmiela było 22:21. Niestety, w tym momencie ŚKPR-owi przydarzył się dłuższy przestój. Dziewięć minut bez zdobyczy bramkowej i aż siedem trafień rywali sprawiło, że na tablicy pojawił się wynik 28:22 dla Olimpii. W zespole lidera nie do zatrzymania był Michał Rosół, zdobywca 14 bramek. W końcówce świdniczanie desperacko rzucili się w pogoń. Może gdyby mecz potrwał jeszcze dwie minuty dłużej udałoby się doprowadzić do remisu lub nawet przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Ostatecznie jednak skończyło się na dwubramkowym triumfie Olimpii 32:30.
Schodzących z parkietu świdniczan żegnały brawa. Postawa w starciu z faworytem ligi napawa optymizmem przed kolejnymi meczami, ale pozostał też spory niedosyt, bo w tym dniu Olimpia była do pokonania...
ŚKPR Świdnica – Olimpia MEDEX Piekary Śl. 30:32 (16:14)
ŚKPR: Olichwer, Jabłoński – Cegłowski 7, Wychowaniec 7, Daszczenko 5, Chmiel 3, Żubrowski 3, Kozak 1, Starosta 1, Makowiejew 1, Borowski 1, Zaremba 1, Redko, Pierzak.
Źródło: ŚKPR Świdnica