Jak wszędzie, tak i tam początki teatru związane są z kultem religijnym. Stąd, mimo, że w Indiach jest 700 języków urzędowych i przeszło 1200, jeśli doliczymy dialekty, nie ma w nich słowa „teatr”. Jest tylko wyraz, który oznacza jakieś działanie, wydarzenie, zgromadzenie. Najstarszy tekst religijny Indii, „Wedy”, nie mógł być czytany, musiał być odpowiednio wypowiadany, ponieważ inaczej po prostu by nie działał. Określano nawet pozycję ciała recytującego kapłana i – szczegółowo – wszystkie gesty oraz czynności, np. składanie ofiar. I tak się zaczął teatr.
U początku sztuki hinduskiej leży też „rasa”. Nie chodzi tu o polskie i europejskie słowo, lecz o roślinę o właściwościach, co tu dużo mówić, halucynogennych, dzięki której wprawiali się w trans szamani, a potem odtwórcy ról. Hindusi mają największy epos świata – „Mahabharatę”, przeszło 100 tys. wersów i setki historii w jednej, i to ma swoje konsekwencje w ich teatrze. – Za każdym razem, kiedy oglądałem przedstawienie w Indiach, miałem jeden cel – nie zasnąć – i nie udało mi się ani razu. Przedstawienia trwają po 8 godzin i więcej, a dla Europejczyka wyglądają bardzo monotonnie. Ale Hindusi też śpią – mówił profesor. – Podejście do sztuki jest raczej luźne, nie trzeba padać na kolana, można wchodzić i wychodzić, jeść, spać. Pełen spektakl może trwać... rok, a jego cykle od 3 do 30 dni. Aktor wciela w siebie bóstwo, więc jeśli na przykład dziecko gra boga Sziwę, to przez miesiąc jest noszone na rękach, bo nie może dotknąć ziemi.
Być aktorem to w Indiach duże poświęcenie. Musi zostać przebudowany skład jego kości i w tym celu instruktor od czasu do czasu spaceruje po nim. Brrr... Oczywiście, trzeba zacząć jako dziecko, żeby te zmiany mogły się utrwalić. Historię opowiada się bowiem głównie ruchami rąk i oczu. Nie jest to język migowy, bo jeden gest ma kilkanaście możliwych znaczeń, a więc każdy widz interpretuje wszystko indywidualnie. Jest sześć rodzajów ruchów nosa, 14 - gałek ocznych, 16 - ruchów policzka itd. Można samemu spróbować... - Wiele z tych nadmiernie wyrazistych gestów przeszło do Bollywood, trochę nas śmieszy, jak tam aktor zacznie przewracać oczami, a to wszystko coś znaczy – mówił profesor.
Po długiej pantomimie następuje śpiew na ten sam temat. A jest to czasem opowieść składająca się z trzech zdań. Jest też kilka innych nietypowych szczegółów, na przykład rola kurtyny. Najświętsze części spektaklu odgrywane są za kurtyną, której się nie podnosi. Wstępem do występu jest dla aktorów obowiązkowy masaż i smarowanie różnymi olejkami.
Teatr indyjski spełnił ważną rolę w przekraczaniu barier pomiędzy kastami – mogli go oglądać, w przeciwieństwie do lektury świętych ksiąg zastrzeżonej dla klas wyższych, także słudzy i stojący najniżej pariasi.
Czasem jest bardzo widowiskowo. – Na przykład, kiedy przez miasto biegnie tłum wojowników z szablami, grający atak na demony. Można wtedy oberwać. Albo podpalanie symbolizujących bóstwa cedrowych słupów, które zawierają dużo olejków eterycznych i widowiskowo eksplodują – mówił profesor Kocur.
Następne spotkanie – pod koniec maja.