Początek spotkania nie zapowiadał takiego obrotu sprawy. Świdniczanie dominowali w środku pola, byli agresywni, jednak brakowało tego ostatniego podania, otwierającego drogę do bramki. Pierwszą groźną akcję przeprowadzili gospodarze w 22 min., jednak strzał Goździejewskiego minął lewy słupek bramki golkipera przeciwników. Na pierwszą okazję rywali do zdobycia bramki czekaliśmy do 37 min. Podczas dośrodkowania z rzutu wolnego nasza obrona „przysnęła”, ale na szczęście dla świdniczan strzał głową napastnika gości minął słupek bramki Wójcika. W 43 min. błąd naszej defensywy wykorzystał Jaskułowski przegrywając jednak sytuację sam na sam z naszym bramkarzem. Co nie udało się chwilę wcześniej udało się w 45 min., kolejny katastrofalny błąd naszych obrońców na bramkę zamienił Jaskułowski.
Po przerwie piłkarze Polonii/Sparty Świdnica dążyli do zdobycia wyrównującej bramki, jednak liczne straty i błędy w środkowej strefie boiska skutkowały groźnymi kontrami gości. W 65 min. na drodze trzebniczan znów stanął Wójcik broniąc najpierw strzał z 16 metrów, a chwilę później jeszcze dobitkę piłkarzy Polonii. W tym okresie gry nasi obrońcy byli bezradni, a zawodnicy z Trzebnicy „mijali ich jak tyczki slalomowe”. Na efekt nie trzeba było długo czekać, w 70 min. kolejne nieporozumienie w naszych szeregach wykorzystał Stasiak podwyższając rezultat na 2:0 dla gości. Mimo prowadzenia rywale wciąż nie zwalniali tempa, a świdniczanie dbali o to, żeby Wójcik miał przez ostatnie minuty pełne ręce roboty. Gdyby nie znakomita postawa naszego bramkarza oglądalibyśmy dziś prawdziwy pogrom.
Już w najbliższą środę, 26 maja, świdniczanie w kolejnym meczu ligowym podejmą na własnym stadionie drużynę Vitrosilicon Iłowa. Jeśli piłkarze Polonii/Sparty chcą spać spokojnie i nie drżeć do ostatnich kolejek o swój los w III lidze środowe spotkanie powinni po prostu wygrać.