Sprawdziliśmy, jak się rzeczy mają w pięciu aptekach położonych niedaleko rynku. Rzeczywiście.
Apteka nr 1: tu maseczki jeszcze są, ale ponieważ zapotrzebowanie jest tak ogromne, są limitowane, po cztery na osobę, żeby starczyły na dłużej. Trzeba zatem przyjść z rodziną, najlepiej liczną.
Apteka nr 2: tu zostajemy poinformowani, że zostały tylko maseczki po 25 zł. za sztukę i że te tanie i tak niewiele dają.
Apteka nr 3: tutaj maseczek nie było, ale kiedy klienci zaczęli o nie pytać, zadzwoniono do hurtowni i okazało się, że ich tam nie ma.
Apteka nr 4: tu już nie ma, w ciągu kilku ostatnich dni klienci wykupili niewielki zapas, a hurtownie, jak już wiemy, nie są w stanie podołać zamówieniom.
Apteka nr 5: wczoraj wyprzedano cały zapas, 50 sztuk. Zamówienia, oczywiście, złożono.
Na pociechę – jeśli to jest pociecha – można dodać, że maseczka to tylko jeden z elementów, które mogą uchronić nas przed zakażeniem wirusem grypy. Według lekarzy ważniejsze jest zażywanie witamin, częste mycie rąk, odpowiednia dieta i szczepienia profilaktyczne. Druga pociecha – nie jesteśmy sami, podobnie jest w całym kraju. Jak pisze „Gazeta Lubuska” z 3 listopada:
„Zdaniem farmaceutów, popyt jest tak potężny, że zakłady nie nadążają z produkcją. - Wczoraj nam wszystko wymiotło - rozkłada ręce Teresa Suchorska z apteki przy Kupieckiej 56 w Zielonej Górze. - Obdzwoniliśmy hurtownie i okazało się, że też nie mają.
Hurtownia Cefarm jeszcze w tym tygodniu ma dostać 10 tys. maseczek. - Ale to już resztki od producentów i kolejnych partii możemy się spodziewać dopiero w drugiej połowie listopada - informuje pracownik hurtowni.”