– 20 sierpnia wystartowałem w Bielawie na Eska Bike Maratonie. Pogoda po wcześniejszych nawałnicach dopisała, ze względu na kolejny start, który miał się odbyć nazajutrz wybrałem najkrótszy dystans liczący 28km. Zaraz po starcie mieliśmy 10-cio kilometrowy podjazd na którym od początku jechałem zbyt mocno i kilka chwil później za to srogo zapłaciłem. Dopiero w granicach 7-8 kilometra nogi zaczęły się prawidłowo kręcić. Na ostatnim podjeździe doszedłem kolegę – Bartka z którym przez ostatnie osiem kilometrów współpracowałem doganiając przeciwników. Maraton ukończyłem ostatecznie na drugim miejscu w kategorii i ósmej pozycji open – relacjonuje Mateusz Wiśniewski.
W niedzielę 21 sierpnia nasz kolarz wystartował w Złotym Stoku. – Byłem ciekawy czy zmęczenie po Bielawie przeszkodzi mi w walce o zwycięstwo. Dystans jaki wybrałem do przejechania liczył 60 kilometrów. Na pierwszym podjeździe, który był tuż po starcie zobaczyłem, że zmęczenia nie ma. Wysoka temperatura i słońce mocno dawały się we znaki. Od startu prowadziłem w swojej kategorii, a w klasyfikacji open jechałem w granicy trzeciej lokaty. Na dziesięć kilometrów do mety opadłem z sił i spadłem na piąte miejsce open. Mimo braku mocy wiedziałem, że muszę dowieść zwycięstwo w swojej kategorii do mety i udało się. Na kresce uplasowałem na pierwszej pozycji w kategorii i piątym miejscu open. Z wyniku jestem bardzo zadowolony, forma jest - oby tak dalej! – wyznaje Mateusz Wiśniewski.
Duże gratulacje dla świdniczanina Rafała Szczepucha (Corratec Team), który po morderczym maratonie w Bielawie na dystansie giga (74km), w Złotym Stoku po dobrej jeździe na mecie zameldował się na pierwszym miejscu w swojej kategorii M3 i szóstej lokacie open.