– Pogoda dopisała, lecz po wcześniejszych kilkudniowych opadach deszczu trasa była bardzo podmokła, a miejscami woda sięgała aż po ośki w kołach. Od rana czułem się dobrze i liczyłem, że będę mógł powalczyć o najwyższe lokaty. Dystans jaki wybrałem do przejechania liczył 29 kilometrów. Rozpoczynałem z pierwszego sektora, od startu starałem się jechać jak najbliżej czołówki, ze względu na asfaltowy początek trasy udawało mi się to, lecz po wjechaniu w teren wszystko się rozciągnęło. Po rozjeździe byłem skazany już sam na siebie. Zacząłem dochodzić zawodników którzy jechali przede mną i tak do mety. Maraton ukończyłem ostatecznie na drugim miejscu w kategorii junior (15 w kategorii open) przegrywając ze zwycięzcą jedyne o 6 sekund. Tym samym zdobyłem nieoficjalny tytuł wicemistrza Polski w maratonie na dystansie mini. Jestem bardzo zadowolony z tego występu. Kolejny start to Powerade Suzuki Maraton w Głuszycy – ocenia Mateusz Wiśniewski.