– Czujemy się okradzeni z jednego punktu – wyznał po ostatniej syrenie Krzysztof Terebun. Szkoleniowiec świdniczan skomentował w ten sposób poziom sędziowania. Pretensje do arbitrów mieli zresztą także gospodarze, chociaż oczywiście po szczęśliwym dla siebie finale pewnie szybciej o tym zapomną. Największe wątpliwości dotyczyły sytuacji w ostatnich fragmentach meczu, a zwłaszcza błędu zmiany w ekipie rywali. Do zdarzenia doszło na dziewięć sekund przed końcem spotkania, przy stanie 23:22 dla miejscowych. Dwa tygodnie temu w Przemyślu za identyczne potknięcie sędziowie napomnieli rywala karą dwóch minut i przyznali piłkę świdniczanom. Tym razem skończyło się tylko „dwójką”, ale gospodarze utrzymali piłkę w rękach. Po meczu arbitrzy tłumaczyli, że mogli podjąć taką decyzję, bo piłka nie była w grze. Z taką interpretację nie zgadzano się w obozie Szarych Wilków. Po wznowieniu gry grający w przewadze świdniczanie zastosowali obronę każdy swego i udało im się odzyskać piłkę. Trafiła ona do Misiejuka, niestety w pojedynku sam na sam górą był bramkarz przeciwników.
Golkiperzy obu ekip rozgrywali w sobotę wielkie zawody. W drugiej połowie Błażej Potocki dosłownie zamurował bramkę, wychodząc obronną ręką z najtrudniejszych sytuacji. Koledzy z pola nie pozostawali w tyle, grali z olbrzymim zaangażowaniem i charakterem. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie zdobycia punktu, który patrząc na przebieg meczu nie krzywdziłby żadnej ze stron. W pierwszej części długo przeważali gracze z Końskich, ale do przerwy był remis po 15. Pierwszą bramkę po zmianie stron rzucili gospodarze, ale cztery kolejne były dziełem świdniczan. Prowadzenie 19:16 zanotowano w 39. minucie. Od tego czasu zdobycie każdej kolejnej bramki gracze obu zespołów okupywali bólem i siniakami. Nie oszczędzano się w obronie, a do tego świetnie bronili bramkarze. Konie systematycznie zmniejszały dystans, by wreszcie w 54. minucie Przemysław Matyjasik doprowadził do remisu 22:22. Skrzydłowy znany z występów w Piotrkowianinie trafił do bramki ŚKPR-u także w 58. minucie i jak się okazało był to gol dający gospodarzom zwycięstwo.
- Dziękuję chłopakom za walkę. Z gry zespołu jestem bardzo zadowolony, chociaż wszyscy zdajemy sobie sprawę, że nie zdobyliśmy punktów, które są nam bardzo potrzebne - komentuje trener Terebun.
KSSPR Końskie – ŚKPR Świdnica 23:22 (15:15)
ŚKPR: Potocki, Bajkiewicz – K. Rogaczewski (9), S. Makowiejew (5), Piędziak (3), Brygier (2), Misiejuk (2), W. Makowiejew (1), Chaber, Węcek, Rzepecki, Motylewski, P. Rogaczewski, Pułka
(ŚKPR Świdnica)