To sobotnie akcje straży pożarnej. Wieczór wyjątkowo obfitował w groźne zdarzenia. O godz. 20.12 straż pożarna został poproszona o pomoc w poszukiwaniach dwudziestopięcioletniego mężczyzny, który uległ wypadkowi na quadzie (o tej – niestety zakończonej tragedią – akcji więcej w raporcie z pracy pogotowia: tutaj). Dwie minuty później zgłoszono pożar mieszkania przy ul. Pułaskiego w Świdnicy. Na miejsce pojechały dwa zastępy państwowej straży. Ogień ugaszono, ale na klatce schodowej było sporo dymu. Strażacy sprawdzili więc, jak się czują mieszkańcy budynku, czy nikt nie zasłabł, nie został podtruty czadem. Nad mieszkaniem, w którym się paliło, pukającym do drzwi strażakom odpowiedziała głucha cisza. Sąsiedzi mówili, że widzieli wcześniej właściciela lokalu.
Dowódca podjął decyzję o wejściu przez okno, mieszkaniec mógł bowiem stracić przytomność po tym, jak nawdychał się tlenku węgla. Gdy już strażacy weszli do środka, nadszedł właściciel mieszkania – cały i zdrowy.
Około godz. 22. straż interweniowała w związku z zadymieniem w budynku przy ul. Łukasińskiego. Stwierdzono obecność tlenku węgla, przewietrzono pomieszczenia i nakazano lokatorowi z mieszkania, z którego wydobywał się dym, wygaszenie pieca. Ten stwierdził, że tego nie zrobi. Sytuacja była niebezpieczna. Jedną z sąsiadek pogotowie zabrało do szpitala z podejrzeniem zatrucia czadem. Mężczyźnie przemówili do rozsądku policjanci. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w budynku tym od dawna trwają sąsiedzkie kłótnie.