Czwartek, 21 listopada
Imieniny: Janusza, Konrada
Czytających: 1798
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Świdnica: Papież pod Katedrą

Niedziela, 25 kwietnia 2010, 10:32
Aktualizacja: Poniedziałek, 26 kwietnia 2010, 7:49
Autor: Kazimierz Ożóg
Świdnica: Papież pod Katedrą
Fot. Wiktor Bąkiewicz
Na prośbę Artura Monety, prezesa Stowarzyszenia na Rzecz Zachowania Dziedzictwa Jana Pawła II „PAMIĘĆ I WDZIĘCZNOŚĆ” publikujemy w całości artykuł jednego ze specjalistów zajmujących się pomnikami papieża Jana Pawła II w Polsce, Kazimierza Ożoga.

Świdnica nie ma dobrego pomnika. Oczywiście, sama jest miastem przepięknym, ale w branży badaczy monumentów i współczesnej rzeźby, bardziej niż jakikolwiek inny obiekt tego typu, znany jest defekujący mężczyzna przy bramie oczyszczalni ścieków. Być może warto zastanowić się nad zmianą tego stanu.

To przepiękne Śląskie miasto jest jednym z nielicznych ośrodków tej rangi - zarówno odnoszącej się do jej historii i pozycji w regionie, jak i faktu bycia stolicą diecezji (młodej, ale już okrzepłej) - które nie posiadają wizualnego znaku pamięci o Polaku, który przez blisko trzy dekady zasiadał na Tronie Piotrowym. To oczywiście nic zdrożnego, nie ma w tym zakresie żadnych zwyczajowych lub niepisanych zasad. Po prostu inicjatywa ustawienia takiego dzieła, która rodzi się w ostatnim czasie w Świdnicy, jest logiczna i łatwo wytłumaczalna.

Postawiłem co prawda kiedyś tezę, że pomnik jest rzeczą dla idiotów. Pójściem na łatwiznę, po najmniejszej linii oporu. Pomnik łatwo postawić, odsłonić, zrobić sobie przy nim zdjęcie, a następnie zapomnieć. Uwaga ta dotyczy niestety wielu monumentów upamiętniających Jana Pawła II, istniejących w Polsce. Część z nich to próba zbicia politycznego kapitału, część to efekt zapału i działania na akord – byle szybciej i taniej. Ale efektowniej i bardziej kolorowo, niż miasto sąsiednie, czy diecezja zza miedzy.

Jeśli Świdnica chce mieć pomnik z prawdziwego zdarzenia, musi stworzyć dzieło, które będzie łączyć, a nie dzielić. A Jan Paweł II łączył za swojego życia i łączy nas nadal. Choćby z tego względu warto patrzeć na tę inicjatywę przychylnie. Tym bardziej, że – jak wynika z lektury publikacji prasowych, inicjatorzy powstania pomnika biorą się do pracy poprawnie, proponując mądre i ciekawe rozwiązania prowadzące do jego realizacji. To warte podkreślenia.
Sęk w tym, jakiego pomnika chce Świdnica? Nie pytam w tym miejscu o pomnik, którego pragną Świdniczanie. Ogłoszony konkurs plastyczny, który ma docelowo pokazać marzenia mieszkańców miasta jest swego rodzaju plebiscytem, sondażem. Warto sobie jednak uzmysłowić, jak nasze powszechne gusta są odległe od tego wszystkiego, co mamy dookoła siebie i co pozostało po wiekach odległych, zdając przez stulecia egzamin ze swojej klasy artystycznej. Kolejne dzieło, na którym Jan Paweł II będzie nauczał niewinne dzieciątka, albo trzymał w dłoni gołąbka, lub po prostu błogosławił idącym do katedry, będzie tylko następnym krasnalem, nic nie wnoszącym do wspaniałej sztuki, którą w tym mieście można podziwiać. Tandetą godną ukrycia, elementem którym mieszkańcy zmęczą się po kilku latach.

W sytuacji polskiej, przy okazji konkursów, występuje od stuleci pewna sytuacja niezmiernie ciekawa i denerwująca. Nie potrafimy wybrać, a znawców i koneserów piękna jest wśród nas tylu, co domorosłych lekarzy i polityków. W jakikolwiek sposób wybrany zostanie ostateczny projekt i zamysł, pewnie Świdniczanie trochę się pokłócą. Dobrze, by posprzeczali się z powodu dzieła wybranego przez ludzi świadomych rangi tego wyboru, nie idących na głupie kompromisy, chcących dla miasta czegoś pięknego i trwałego.

Pomnik stawiamy bowiem na wieczność. Warto pamiętać, że nie jest to produkt tymczasowy, prowizoryczny. W naszej części Europy, w efekcie skomplikowanej historii, niewiele mamy pamiątek sprzed wieków. Gdzie indziej konne pomniki odrodzenia trwają od półtysiąclecia. Są informacją dla kolejnych pokoleń – kim byli ludzie tamtych czasów i czym tamte czasy były. Po naszych setkach brązowych i plastikowych papieży też być może przetoczy się historia, na różne sposoby, zachowując jedynie dzieła najlepsze i najcenniejsze. Olśniewające i trafne.

Wiem, że warto mieć w swoim mieście prawdziwe dzieło sztuki. Kolejne prawdziwe dzieło sztuki. Gdyby to miał być pomnik dla robotniczej osady założonej w latach 50., może odpowiedzialność byłaby inna. Ale to pomnik dla Świdnicy. Warto za niego godnie zapłacić, poszukać artysty widzącego dalej, niż inni. Trawestując słowa Jezusa ze snu twórcy obrazu „Jezu Ufam Tobie” – takiego, który nie będzie rzeźbił na kolanach, ale będzie to robił dobrze. Być może kolejny raz pierwszorzędne znacznie będzie miała choć powierzenia pracy komuś z rzeźbiarzy lokalnych, bo takie bezsensowne podejście jest niezwykle częste. Koniecznie przy tym takiemu, którego poleca proboszcz, jako tego który chodzi na wszystkie nabożeństwa. Być może wybór padnie na jakiegoś wyrobnika, który popełnił już tyle pomników Papieża, że gubi się w ich twarzach i dłoniach. A może wybrany zostanie, niezależnie od geografii i wieloznacznej sławy na tym polu, ktoś kto cechuje się mądrością i wizją? Tacy rzeźbiarze występują w naszym kraju. Są na wyciągnięcie ręki. Ich dzieła zdumiewają, intrygują, są odległe od tandety, która na polu papieskich pomników wydaje się niepodzielnie panować.

Wielu przy tej okazji będzie stękać, że bałwochwalstwo, że bez sensu, że Papież by nie chciał. Jednak pomnika nie stawiamy dla niego, a raczej dla nas samych – jako przypomnienie, przestrogę, kreację czegoś pięknego. Życzę Świdnicy efektownego finału, w czasie który wybiorą sami mieszkańcy, za przyczyną swoich datków. Niech ten finał będzie godny kronik miejskich i pamięci kolejnych wieków.

Twoja reakcja na artykuł?

0
0%
Cieszy
0
0%
Hahaha
0
0%
Nudzi
0
0%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Ogłoszenia

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group