Zdecydowanym faworytem meczu byli goście z Bystrzycy Górnej, którzy są kandydatem do awansu do klasy okręgowej.
Pierwszą groźną akcję stworzyli Czarni w 9. minucie, kiedy po dośrodkowaniu z prawej strony jeden z obrońców LKS-u trącił lekko piłkę i o mały włos nie zaskoczył własnego bramkarza. Później z minuty na minutę rosła przewaga przyjezdnych, którzy zdecydowanie lepiej radzili sobie na grząskiej murawie. W 13. minucie Jesionowski obronił spokojnie strzał z dystansu. Chwilę później strzał Zięby Jesionowski przeniósł nad poprzeczką. W 18. minucie znów w roli głównej Zięba. Tym razem napastnik przyjezdnych przegrał pojedynek z Jesionowskim. Kilka minut później niecelnie uderzał Łysoń. Kiedy wydawało się, że gol dla LKS-u to tylko kwestia czasu, przebudzili się piłkarze Czarnych. Najpierw minimalnie chybił Darmochwał, ale w kolejnej akcji po podaniu Kwiatka większą precyzją popisał się Witosławski, który wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. W 30. minucie Bystrzyca miała szansę wyrównać, ale wybiegiem niebezpieczeństwo zażegnał golkiper miejscowych. W 35. minucie lider dopiął swego. Po dośrodkowaniu Niedziałkowskiego z prawej strony, najwyżej wyskoczył Sajdak i ładnym uderzeniem głową doprowadził do wyrównania. Jeszcze w ostatnich minutach pierwszej odsłony goście mogli zdobyć dwa gole, ale uderzenie Niedziałkowskiego zablokowali obrońcy, a strzał Zięby obronił pewnie Jesionowski.
W drugich 45 minutach mecz był bardziej wyrównany, a emocji nie brakowało. W 62. minucie po dośrodkowaniu w pole karne błąd popełnił Markowski i gospodarze wyszli na prowadzenie. Później gra toczyła się głównie w środku boiska. Czarni mądrze i konsekwentnie wybijali faworyzowanych rywali z uderzenia. W 68. minucie nie po raz pierwszy w tym meczu, i jak się później okazało, nie po raz ostatni, w roli głównej wystąpił sędzia. Podyktował on dość problematyczny rzut karny dla Czarnych po faulu na Kwiatku. Pewnym egzekutorem jedenastki był Beniak. Nie zrażeni takim obrotem sprawy goście rzucili się do odrabiania strat. Ostanie 10 minut to istna nawałnica na bramkę Jesionowskiego. W 86. minucie po rzucie wolnym sprytnym uderzeniem głową popisał się Somala i zmniejszył rozmiary porażki na 3-2. Dwie minuty później arbiter odgwizduje rzut karny dla Bystrzycy za faul na Łysoniu. Sajdak uderza jednak zbyt anemicznie i Jesionowski broni to uderzenie. To jednak nie koniec emocji. Już w doliczonym czasie gry goście doprowadzają do remisu po celnym uderzeniu Sajdaka. Gdy wydawało się, że to już koniec wrażeń, kolejny rzut wolny wywalczyli gracze z Bystrzycy. Piłkę lecącą w kierunku bramki Czarnych trącił jeden z graczy gości. Futbolówka wylądowała w siatce, ale sędzia gola nie uznał, bowiem…. zakończył mecz. Piłkarze gości rzucili się w kierunku arbitra i chcieli sami wymierzyć mu sprawiedliwość, ale na szczęście, obyło się bez rękoczynów.
Czarni Wałbrzych – LKS Bystrzyca Górna 3-3 (1-1)
Czarni: Jesionowski – Mudzin, Motak, Cizio, Witosławski – Janiak, Beniak, Darmochwał (82’ Gwóźdź) Rutecki – Mały (46’ Rudnicki), Kwiatek
LKS: Markowski – Klemiński, W. Szewczyk, K. Szewczyk, Paszkowski – Niedziałkowski (71’ Michalski), Sajdak, Somala, Klag – Zięba (59’ Peczyński), Łysoń