Było śmiesznie, ale było też gorzko. Dopracowane szczegóły, pasja, z jakimi aktorzy grali i wdzięczna widownia zwiastowało sukces od pierwszych minut sztuki. Na szczególną uwagę zasługują kreacje przede wszystkim Zbigniewa Curyla, który wcielił się w rolę wiarołomnego męża i ojca aż czterech córek, Krzysztofa Gracy, który świetnie zagrał policjanta, Marioli Mackiewicz - małżonki oraz Bożeny Kuźmy w jakże sympatycznej roli Tuli, kochanki męża. Nie sposób pominąć pełnego ekspresji, pasji ks. Romana Tomaszczuka, który zagrał z wdziękiem i naturalnością. Scena, choć skromnie zaopatrzona w elementy scenografii, tak naprawdę wcale jej nie potrzebowała. Całą przestrzeń wypełniali sobą ludzie, którzy przez godzinę bawili publiczność. Nie bez przesady potwierdzę słowa reżysera Juliusza Chrząstowskiego, że wczorajszy wieczór pokazał, że Świdnica ma teatr. I ma aktorów. Co prawda bez dyplomów szkół teatralnych, ale ambicji, naturalności, a przede wszystkim dystansu do siebie, mógłby im pozazdrościć niejeden profesjonalista.
O oprawę muzyczną zadbała formacja wokalna „ La chanson”. Świetnie dobrany repertuar i jeszcze lepiej wyśpiewany dopełnił grę aktorską.
Jak widać nie potrzeba wielkich nakładów pieniędzy, bogatej scenografii, wielkich nazwisk, aby publiczność wyszła z teatru zachwycona. Owacje na stojąco całej sali świadczą o tej sztuce najlepiej. Z niecierpliwością czekam na kolejne projekty Alchemii Teatralnej.
Spektakl można zobaczyć jeszcze :
24.11.2011-godz.19.00
27.11.2001-godz.18.00
28.11.2011-godz.11.00
Bilet- 8 zł.