Czy zdarzają się jeszcze ludzie robiący coś bezinteresownego, co zupełnie się nie opłaca, z czego nie można osiągnąć żadnych korzyści materialnych, a tylko można coś stracić? Patrząc na współczesne społeczeństwo coraz rzadziej możemy kogoś takiego spotkać. Zwłaszcza, że dobro nie krzyczy, jest ciche i pokorne, i żeby je dostrzec musimy się na chwilę zatrzymać.
Mnie udało się niedawno odkryć kogoś takiego. W małej wiosce pod Legnicą znajduje się Stacyjka Maltusia. Jest to fundacja założona w 2007 roku przez Aleksandrę Czechowską, która ma na celu ocalenie zwierząt przed śmiercią i danie im przysłowiowego dachu nad głową, gdzie spokojnie mogą dożyć starości. Są to zwierzęta chore, nienadające się już do celów hodowlanych, które miały być przeznaczone na rzeź. Obecnie fundacja opiekuje się na miejscu 10 końmi, 9 kotami, 6 psami, królikiem i 3 kozami. Każde z tych zwierząt ma jakąś swoją własną historię, niejednokrotnie zostały skrzywdzone przez człowieka i dopiero w Stacyjce znalazły miłość i opiekę.
Pani Aleksandra sama niewiele ma, co nie przeszkadza jej w dzieleniu się tym wszystkim ze swoimi zwierzętami. Cały swój czas poświęca im i swoim najbliższym. Sama z wykształcenia jest pedagogiem i przez jakiś czas pracowała w zawodzie, jednak jej miłość do zwierząt okazała się silniejsza. - Pomysł na założenie fundacji zrodził się z potrzeby i chęci pomocy – mówi pani Ola, ponieważ już przed powstaniem Stacyjki Maltusia opiekowała się kilkoma końmi. Dzięki fundacji otworzyły się nowe możliwości na zdobycie środków na utrzymanie uratowanych zwierząt. Konie, które trafiają do Stacyjki wymagają stałej opieki weterynaryjnej, a także często niezbędne są specjalistyczne operacje, które dużo kosztują. Wyżywienie i utrzymanie samych pomieszczeń także wymaga sporych funduszy i pracy, dlatego każda pomoc jest mile widziana.
Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej lub możesz jakoś pomóc fundacji Stacyjka Maltusia zapraszamy na stronę: www.stacyjkamaltusia.ovh.org