Milczy tak skutecznie, że o korzystnym dla siebie rozstrzygnięciu właściciele lokali gastronomicznych dowiedzieli się pocztą pantoflową trzy tygodnie po fakcie. Tymczasem jutro upływa termin składania wniosków o ulgi w podatku od nieruchomości. To raczej niewiele czasu, by zdążyć z wykorzystaniem należnych przywilejów.
Obrażano nas, pokazywano jako źródło strasznego zła, dyskredytowano w oczach mieszkańców, a teraz nic, cisza – pytają rozgoryczeni restauratorzy. Nie chcą żadnej zemsty, nie chcą chełpić się swoim zwycięstwem, ale oczekują zwykłej informacji i słowa przepraszam. – Jestem gotów uścisnąć rękę i przeprosić. Zapraszam – odpowiada przez media prezydent Wojciech Murdzek. Wygląda na to, że po owe przeprosiny trzeba pofatygować się do Urzędu Miejskiego, do gabinetu prezydenta…
Od początku byliśmy przekonani, że uchwała jest niezgodna z prawem – mówią właściciele lokali – automaty stały legalnie od wielu lat, odprowadzaliśmy podatki i przestrzegaliśmy zasad, by nie dopuszczać młodzieży do gry. Władze miasta naszym kosztem postanowiły zrobić sobie kampanie propagandową. My źli – oni dobrzy, prawdziwi obrońcy porządnych obywateli. To farsa! – Nie ma mowy o żadnej kampanii wizerunkowej czy wyborczej – oponuje Wojciech Murdzek – Problem narastał lawinowo. W październiku było już 115 punktów z automatami do gier. Ludzie zaczęli wpadać w uzależnienie.
- Zgoda, racja, za dużo tego było, ale to nie te nowe, tworzone w kioskach czy nawet warzywniakach mini kasyna oberwały! – denerwują się restauratorzy. Tych najmniejszych punktów ulgi w ogóle nie dotyczyły, bo ich uchwała nie obejmowała. Nas ukarano za cudze winy!
- Kampania przyniosła efekt – twierdzi tymczasem mimo porażki prezydent – zniknęło już ponad 40 miejsc, gdzie do niedawna stały automaty. Czyżby to była zasługa lokalnych władz? – Absolutnie – mówią przedstawiciele gastronomii – weszła ustawa hazardowa w życie i te punkty same zaczęły się wynosić. Zresztą w tym roku znikną całkowicie.