Piątek, 22 listopada
Imieniny: Marka, Stefana
Czytających: 1363
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

region - Jaworzyna Śląska: Skłóceni, rozżaleni, źli

Wtorek, 8 grudnia 2009, 8:34
Aktualizacja: 18:11
Autor: JoKa
region - Jaworzyna Śląska: Skłóceni, rozżaleni, źli
Fot. Wiktor Bąkiewicz
01.15 – o tej godzinie skończyła się nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej w Jaworzynie Śląskiej. W morderczej debacie o wiatrakach wzięło udział około 200 mieszkańców, inwestor, eksperci, poseł i… skończyło się na niczym. Burmistrz nie zmienił zdania, nadal jest za elektrowniami wiatrowymi.

Przeciwnicy przyszli na sesję uzbrojeni w transparenty. Zmienili nieci swoje żądania. W ubiegłym tygodniu chcieli jeszcze, by wiatraki stanęły co najmniej 2,5 kilometra od zabudowań. Teraz żądają tylko 1,5 kilometra. – To minimum, na większy kompromis nie pójdziemy. – zapowiedzieli. 27 wiatraków o wysokości 150 metrów każdy mają stanąć w Milikowicach, Komorowie i Witkowie. Birgit Feil, prezes zarządu Sparinvest próbowała przekonać ludzi, że elektrownie są niegroźne i absolutnie wystarczy 500 metrów odległości. Argumenty za podawali wezwani przez firmę eksperci.

Ponad 2-godzinny kontratak przypuścił Henryk Wojciechowski, zaproszony przez protestujących i poseł Annę Zalewską. Przekonywał, że wiatraki są szkodliwe, nieopłacalne dla gminy i rolników i wreszcie dla gospodarki. Twierdził, że kompletnie nie spełnią roli na Dolnym Śląsku, bo wieją tu zbyt słabe wiatry. Jego wystąpienie przerywały burzliwe reakcje mieszkańców, zarówno zwolenników, jak i przeciwników.

Na apele próbowali walczyć radni. Sześcioosobowa opozycja żądała bod burmistrza, by ten nie wyraził zgody na budowę wiatraków. W głosowaniu apel przepadł. Został natomiast przyjęty inny, żądający od poseł Zalewskiej interwencji na szczeblu parlamentu. Część radnych uważa bowiem, że do takich jak w Jaworzynie awantur doprowadza złe prawo.

Wszystkie strony konfliktu oskarżają się o polityczną manipulację. Mówią o tym także ci mieszkańcy, którzy w wiatrakach upatrują rozwój gminy i spore korzyści majątkowe. Jedno jest pewne – mieszkańcy tych samych wsi są już kompletnie skłóceni. Skłócona jest też Rada Miejska. A sprawy nie posunęły się nawet na milimetr. Burmistrz Grzegorz Grzegorzewicz jest za wiatrakami. Powołuje się na pozytywne opinie środowiskowe sanepidu i starostwa. Dodaje, że jeśli sam wyda tzw. zgodę środowiskową, to inwestor najpierw będzie musiał spełnić szereg wymagań, dotyczących m.in. wpływu hałasu na mieszkańców, a także wpływu na chronione ptaki i nietoperze. Jak twierdzi szef gminy, od decyzji środowiskowej do decyzji lokalizacyjnej upłynie co najmniej rok.

Protestujący podtrzymują wcześniejsze zapowiedzi. Jeśli burmistrz nie zażąda odsunięcia elektrowni wiatrowych na co najmniej 1,5 kilometra, będą się odwoływać u wojewody, pójdą też do sądu. Jest pat.

Twoja reakcja na artykuł?

0
0%
Cieszy
0
0%
Hahaha
0
0%
Nudzi
0
0%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group