To sensacyjne wieści. Rękopisy, które od czterech miesięcy mozolnie odczytuje Sobiesław Nowotny, składają się z sześciu części. - To tak zwany klocek, czyli zbiór rękopisów zszyty w jedną całość – mówi Nowotny.
Pierwsza część to kronika Kościoła Pokoju. Dalej – kronika wojny trzydziestoletniej na terenie Świdnicy. Trzecia część to biogramy pastorów świdnickich, ale działających jeszcze przy dzisiejszej katedrze, która ówcześnie była świątynią ewangelicką. Czwarta część opisuje dzieje rodziny Czepków. Piąta – biografie pastorów spoza Księstwa Świdnicko-Jaworskiego, a szósta – historię kościelną samej Świdnicy. Tu opisano kościół św. Stanisława i św. Wacława, nieistniejącą dziś świątynię Najświętszej Marii Panny w Lesie (stała ona w miejscu, gdzie dziś istnieje szkoła przy ul. Franciszkańskiej) oraz kościołów przybramnych. Pierwsza z części jest autorstwa syna ewangelickiego pastora – Samuela Daniela Czepki, a jednocześnie brata słynnego podróżnika Christiana Czepki - Daniela Czepki von Reigersfeld. Christian Czepko wybrał się w podróż do Sztokholmu, aby zebrać potrzebne na budowę świątyni fundusze.
Całość odkrytych przez Nowotnego rękopisów liczy sobie 660 stron, większość z nich świdnicki historyk już przepisał - po niemiecku. Następnym krokiem będzie przetłumaczenie unikalnego dzieła. Dzieła, które rzuca nowe światło na historię Kościoła Pokoju i samej Świdnicy.
- „Roku Pańskiego 1656, 15 maja, uczyniono początek do budowy większego kościoła” – czyta Sobiesław Nowotny i uściśla, co oznacza „większego”. – Wtedy istniała mniejsza świątynia, tak zwana „szopka boża”, w której zbierali się wierni. Kościół Pokoju zaczęto budować wokół tej tymczasowej świątyni. Budowniczowie mieli niezwykle trudne zadanie, gdyż musieli tak wszystko zaprojektować, aby kościół mieścił się w granicach wyznaczonych na wybudowanie świątyni. Rozpoczęli od szkieletu, ale musieli już zaplanować, jak będzie wyglądało wnętrze kościoła. I uważać na mniejszą świątynię, w której wciąż odbywały się nabożeństwa.
Co wydarzyło się 15 maja 1656 roku? – „Przed bramą Piotrową drewno i dęby zaczęto obrabiać i układać – czyta dalej świdnicki historyk. Dalej mamy kolejne niezwykle ważne zdanie: - „Ten kościół ma być wybudowany na planie krzyża”. A do tej pory sądzono, że w trakcie budowy zmieniono koncepcję i wybudowano nawę poprzeczną, tak zwany transept – mówi Sobiesław Nowotny.
Do tej pory też nie znano daty oficjalnego rozpoczęcia budowy świdnickiego zabytku. Znane są późniejsze daty: 14 sierpnia, gdy plac pod budowę kościoła został na nowo wytyczony, a także 23 sierpnia, gdy został przeprowadzony cały ceremoniał. - Przy wznoszeniu budowli drewnianych ważne jest, aby drewno było wcześniej zgromadzone, aby poleżakowało – mówi Nowotny.
Te rewelacje Bożena Pytel, żona pastora świdnickiej świątyni ewangelickiej, która też zajmuje się historią zabytku, określa mianem „super informacji”.
- Są różne daty ważne dla powstania Kościoła Pokoju – mówi pastorowa. I przyznaje, że o 15 maja 1656 r. nie słyszała do tej pory.
Kościół Pokoju stanął w pełnej krasie w 1657 r. Ale już sześć lat później kronikarz – kontynuator kroniki Daniela Czepki – zapisał ważną rzecz.
- „Ponieważ zawczasu zauważono, że przy wielkich kolumnach nasz kościół zaczyna się poruszać”… - zaczyna czytać zapisek z tego dnia świdnicki historyk i opowiada: - Na tragarach zauważono pleśń i wykwity saletry. Teren, na którym wybudowano Kościół Pokoju, był podmokły. A cała konstrukcja opierała się na drewnianych tragarach. Postanowiono obciąć dolną część ogromnych belek i zastąpić je mocniejszym drewnem. Musiało być to nie lada wyzwanie pod względem technicznym.
Niektóre tragary obcięto nawet na wysokości 2 metrów. Ich podstawę wykonano z drewna dębowego. Dzięki temu zabiegowi Kościół Pokoju stoi do dziś.
- Ja sam zauważyłem podczas remontu po zdjęciu okładziny z tragarów, że są one wykonane z dwóch gatunków drewna. Ale do tej pory nikt nie wiedział, ani dlaczego coś takiego zrobiono, ani kiedy tego dokonano – mówi Sobiesław Nowotny.
Tekst kroniki roi się wprost od podobnych sensacyjnych informacji, które nieznane były dotychczasowym badaczom świdnickiej świątyni. Opublikowane dotychczas dzieje Kościoła Pokoju, zarówno spisane przez autorów niemieckich, jak i współczesnych polskich lokalnych dziejopisów jawią się dość blado wobec materiału archiwalnego, który odkrył i opracowuje Sobiesław Nowotny. Jedynie w oparciu o te źródła można napisać nową, w pełni wiarygodną historię tego obiektu. Napisać ją „od nowa”.
Rozmowa z Sobiesławem Nowotnym na temat legend, w które obrósł Kościół Pokoju - tutaj.