Urodzony w Świdnicy 65-letni Andrzej Kupczyk to były polski lekkoatleta. Największe sukcesy odnosił w biegu na 800 metrów. Wystąpił na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium (1972), gdzie w finale zajął 7. miejsce. Dwa razy startował, także na 800 m, w mistrzostwach Europy. W Atenach w 1969 roku był szósty, a w Helsinkach w 1971 roku odpadł w półfinale. Cztery razy brał udział w halowych mistrzostwach Europy. W Sofii w 1971 roku zdobył brązowy medal na 800 metrów, w Wiedniu (1970) był piąty na tym dystansie, a w Rotterdamie (1973) odpadł w przedbiegach. Wywalczył też brązowy medal w Grenoble (1972) w sztafecie 4 x 4 okrążenia. Czterokrotnie ustanawiał rekordy Polski na 800 m i 1000 m. Trzykrotnie był mistrzem Polski. Startował w barwach Polonii Świdnica i Górnika Wałbrzych. W ostatnich latach prowadził kadrę kanadyjskich bobsleistów zdobywając z nimi pięć olimpijskich krążków, a od dwóch lat jest opiekunem polskiej kadry bobsleistów. Andrzej Kupczyk od 12 lat współpracuje także z zawodnikami występującymi w najlepszej lidze hokejowej świata – NHL. Jego syn Dawid urodził się w Jeleniej Górze, a obecnie mieszka w Kowarach. W Zimowych Igrzyskach Olimpijskich wystartuje po raz piąty, będzie także chorążym polskiej reprezentacji w Soczi.
- Będą to moje już piąte Igrzyska Olimpijskie. Od jutra będziemy przebywać na zgrupowaniu w Spale, kilka dni przygotowań, takiego powiedzmy retuszu, następnie 2 lutego nominacje olimpijskie, a dzień później wylot do Soczi. Tam oczywiście kolejne dni treningowe, a 5 i 6 lutego wchodzimy na trening na torze, który został specjalnie zorganizowany jeszcze przed Igrzyskami. Tam wykonamy cztery ślizgi, będzie można coś przetestować z ustawieniami. Start mamy bodajże 16-17 lutego, wcześniej są jeszcze trzy dni treningowe w dwójkach i następny tydzień mniej więcej podobnie z czwórkami. Oczekiwania są jak zawsze wysokie, każdy by chciał medalu, jednak musimy myśleć chyba realnie. W naszym zasięgu są punktowane miejsca (pierwsza ósemka), oczywiście będziemy się starać o jak najwyższe miejsce. Mam nadzieję że dopomoże nam pogoda, gdzie zawsze mamy z tym duży kłopot z tego względu, że posiadamy sprzęt taki, a nie inny. Nie mamy jakiś specjalnych płóz, także liczymy zawsze na pogodę, jeżeli się uda – można osiągnąć jakiś przyzwoity rezultat. Właśnie udało nam się w ostatni weekend na mistrzostwach Europy zająć dziewiąte miejsce w dwójkach, gdzie można powiedzieć, że była to duża niespodzianka. W czwórkach było już nieco gorzej, przeszkodził nam śnieg i skończyliśmy na trzynastej lokacie. Myślę, że pokazaliśmy, że można powalczyć i napewno będziemy się starali - mówi Dawid Kupczyk, mieszkaniec Kowar, chorąży polskiej reprezentacji podczas Igrzysk Olimpijskich w Soczi.
Jak odebrałeś ten zaszczyt? - chorąży polskiej ekipy olimpijskiej... - Powiedzmy tak, zawsze się łudziłem więc nie było to dla mnie wielkie zaskoczenie, jednak po usłyszeniu tej informacji byłem bardzo zszokowany. Jest to dla mnie bardzo duże wyróżnienie, ogromny honor i dziękuję tym osobom, które dokonały takiego wyboru. Pech chorążych ... nas chyba nie dotyczy, ponieważ my jesteśmy cały czas powiedzmy pechowcami, nie mamy pieniędzy na sprzęt, nie mamy tego sprzętu, dużo wywrotek więc w naszym przypadku może być inaczej, a może też pomożemy innym, ażeby osiągali jak najlepsze rezultaty. W sumie do Soczi jedzie pięciu bobsleistów, będą to ponadto rezerwowy Michał Kasperowicz z Jeleniej Góry, a także Paweł Mróz z Jeleniej Góry, Daniel Zalewski z Gdańska i Marcin Niewiara z Warszawy - dodaje Dawid Kupczyk.
- Mimo, że Dawid tak ostrożnie podchodzi do swojego startu, to ja wierzę, że dadzą z siebie wszystko by osiągnąć jak najlepszy wynik. To są jego piąte Igrzyska Olimpijskie, ogromny zaszczyt i dla Dawida i dla miasta, że jest chorążym polskiej reprezentacji. Podpisałem z Dawidem umowę promującą nasze miasto, środki jakie są takie są, dwa tysiące złotych to może nie są zbyt duże pieniądze, ale jest to zauważenie osiągnięć Dawida i pokazania, kim on jest tu dla nas, dla mieszkańców naszego miasta. Według tej umowy Dawid będzie promował Kowary poprzez naklejkę na bobie, poprzez wpięty znaczek naszego miasta w klapę i wiadomo podczas rozmów z mediami. I to wszystko nie tylko na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi, ale również w kolejnych zawodach, w których będzie brał udział. Nie jest to oczywiście oszałamiająca kwota, starostwo będzie również witać Dawida po Igrzyskach, nie chcę nic obiecywać, ale napewno coś tam też będziemy rozważać. Pragnę podkreślić, iż Dawid wyjeżdżając na poprzednie Igrzyska Olimpijskie nie był wspierany żadną kwotą - wyznaje Mirosław Górecki, burmistrz Kowar.
Fatalną sytuację finansową polskiej kadry bobsleistów dosadnie podsumował trener naszej drużyny, ojciec Dawid Kupczyka – Andrzej: - Żeby zrobić dobry wynik, to trzeba przede wszystkim zapewnić warunki finansowe, a w tej chwili tak porównując do świata, to ja mam poziom Bangladeszu. Prowadząc Kanadę w czasie od jednych Igrzysk Olimpijskich (2002 - Salt Lake City) do kolejnych (2006 - Turyn), zdobyłem w tym czasie pięć medali olimpijskich i robiłem to samo co teraz. W tej chwili nawet takie państwa jak Słowacja, Serbia, Czechy mają budżety trzykrotnie większe od naszego. My jeszcze ciągniemy to rozpędem, gdzieś tam po znajomości załatwiamy coś, pożyczamy, ale tak dalej nie można. Uważam, że to mój ostatni rok, mam pracę w zawodowej lidze hokeja, gdzie już jestem dwanaście lat. Niestety tu jest znacznie gorzej niż było. Tłumaczę ludziom w Ministerstwie, że w tym sporcie jest walka technologii i brutalna siła połączona z czystym sprintem. To trzeba trenować zatem jak ciężary, tak jak lekkoatletykę żeby tych ludzi przygotować. Teraz drugie selekcja - skąd wziąć ludzi biegających 10 sekund na 100 metrów? Nawet jak go znajdę w Polsce, to jest jeden. A trzeba pamiętać, że nie każdy sprinter nadaje się do bobslejów, bo nie będzie na przykład umiał biegać na lodzie, będzie się bał. Uważam, że do tego będzie się nadawał zaledwie jeden z dziesięciu sprinterów. Na co nas stać w Soczi? Jeśli chodzi o sprzęt, to niestety między nami, a światową czołówką jest przepaść. Przy dobrej dyspozycji jesteśmy pierwszą piętnastką Pucharu Świata. Poświęciłem tu w Polsce temu dwa lata, ale uważam że zrobiłem niesamowity błąd, bo to było bez sensu, to jest walka z wiatrakami i kompletna ciemnota ze strony osób decyzyjnych – komentuje sytuację w polskiej kadrze trener naszych zawodników Andrzej Kupczyk.