- Ja uważam, że jak na taki kataklizm, bo to jest kataklizm, jeździ się całkiem nieźle, w dużo gorszym stanie są chodniki. – mówi taksówkarz, pan Mirek – Naszego postoju koło dworca PKP jak zwykle nikt nie odśnieżył, robiliśmy to sami, łopatami, które wozimy w bagażniku. Najgorzej jest chyba koło urzędu gminy. Może powinni zacząć wywozić ten śnieg?
Koledzy pana Mirka nie podzielają jego optymizmu. – Jeździ się fatalnie! – mówi pan Waldemar. – Jak sobie żartujemy: trzeba mieć zimowe prawo jazdy. Najbardziej skarżą się koledzy, którzy jeździli na Zawiszów, tam osiedlowe uliczki są w tragicznym stanie – ul. Władysława Łokietka, parzyste numery ul. Henryka Brodatego, okolice szkoły. Teraz to rozjeżdżone, bo śnieg już nie pada. – Śródmieście jest przejezdne. – Ja sam robiłem po cztery rundy, żeby utorować przejazd – dodaje pan Zbigniew.
- W niedzielę to dopiero było wesoło – dodają inni taksówkarze. – Co pług przejechał główną ulicą, to pozawalał wjazdy na boczne i wszystko zaczynało się od nowa.
Chodniki rzeczywiście nie są w najlepszym stanie. Na przykład przejście przez most na Bystrzycy na ul. Westerplatte nie należy do przyjemnych przeżyć. Ciężko jest również dostać się z przystanku do autobusu. A jak jest poza miastem?
- Teraz jeździ się w sumie dobrze. – mówi kierowca linii busów obsługującej linie Świdnica – Sady i Świdnica – Sobótka przez Sulistrowiczki. – Ale bardzo nam doskwiera brak komunikacji między powiatami, jeśli chodzi o odśnieżanie. Jadę sobie, mijam tablicę z nazwą powiatu i – koniec jazdy, bo szosa jest odśnieżona do połowy. Przedwczoraj na przełęczy Tąpadła leżało drzewo na szosie, tak symbolicznie, na granicy powiatów, przez kilka godzin, póki się leśniczy nie zlitował i go nie pociął na kawałki. Bardzo cenne są inicjatywy mieszkańców wsi, którzy sami odśnieżają sobie drogi i dzięki temu można przejechać. Ja się w sobotę zakopałem dwa razy, w Zebrzydowie i Sulistrowicach, i od razu zjawili się ludzie z łopatami, żeby mnie wyciągnąć. Wczoraj jeździło się już normalnie i tylko w Sadach nie ma jak zawrócić, trzeba jechać 3 km dalej do Białej. W Gogołowie odśnieżali nawet traktorem z broną. Widać, zima zintegrowała ludzi.
I to może być jedyna pozytywna rzecz w tej trudnej sytuacji.