I w pieniądzach jest pies pogrzebany. Miasto złożyło już wstępny wniosek o dofinansowanie w kwocie 15 mln złotych do Regionalnego Programu Operacyjnego. W RPO na Rozwój Infrastruktury Drogowej i Kolejowej zarezerwowano w sumie 70 milionów, szanse więc są. – Pomysł Centrum Przesiadkowego jest świetny – powiedział podczas spotkania w Urzędzie Miejskim Zbigniew Szczygieł z zarządu województwa. Miejmy nadzieję, że to oznacza deklarację wsparcia pomysłu.
A co ma się zmienić? Przede wszystkim budynek dworca kolejowego, którego właścicielem jest już miasto. Ma zostać gruntowanie wyremontowany. W części głównej znalazłoby się miejsce na kasy, poczekalnię i toalety. W pozostałych – na kawiarnie, restauracje i biura. Prosto z dworca odrestaurowanym, wyposażonym w windy i przedłużonym przejściem podziemnym pasażerowie przechodziliby wprost na dworzec autobusowy. Ma się znaleźć w budynku przy ulicy Kolejowej (tuż obok obecnego przystanku dla autobusów prywatnych przewoźników). Obok staną wiaty, nawiązujące stylistyką do kolejowych, pod którymi będą stanowiska dla wszystkich rodzajów autobusów. Na obecnych stanowiskach PKS-u ma powstać duży, wygodny parking.
Wszystko w jednym miejscu, ładne i dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. Warunek jest jeden. Węzeł będzie miał sens, jeśli przez Świdnicę zacznie jeździć więcej pociągów. Marszałek Szczygieł wciąż podtrzymuje deklarację, że ruch osobowy w połowie 2011 roku wróci na trasę ze Świdnicy do Wrocławia. Oby to nie były obiecanki-cacanki, które świdniczanie słyszą od lat…
Cały projekt ma kosztować 25 milionów złotych. Świdnica z własnego budżetu musiałaby dołożyć trochę ponad 8. – Jest to realna kwota – zapewnia prezydent Wojciech Murdzek. Jeśli dobrze pójdzie, I etap budowy centrum zostanie zrealizowany w 2011 roku. Gdyby nie udało się pozyskać unijnego dofinansowania, prace potrwają znacznie dłużej, ale obecne władze deklarują, że krok po kroku chcą zmieniać komfort podróżowania mieszkańców i gości. Oby ambitne plany nie padły jesienią, tuż po wyborach samorządowych.