- Byliśmy zachwyceni wszystkimi świecidełkami i niecierpliwie chcieliśmy ozdabiać nimi nasz stroik. Niestety, jak się okazało, najpierw musieliśmy skonstruować z gałązek świerkowych stabilny, symetryczny podkład, stwierdzając przy okazji, że cięcie gałązek i usuwanie z nich igiełek wcale nie należą do prac, które dzieci lubią najbardziej. Na szczęście nasz gość udzielił nam kilku cennych rad i pokazał parę technicznych sztuczek (uchylając rąbka tajemnicy zawodowej), jak z powodzeniem przebrnąć przez pierwszy, niełatwy etap układania stroika. Uważne słuchanie i stosowanie się do wskazówek pani florystki opłaciło się - byliśmy dumni z naszych dzieł, gdyż udały się znakomicie. A teraz hulaj dusza…., a raczej wyobraźnia! Na naszych gałązkach pojawiły się w końcu naturalne, takie jak jabłuszka, orzechy, szyszki, suszone plasterki pomarańczy, ale także sztuczne, mieniące się złotem i srebrem ozdoby. Pojawił się także… problem. W jaki sposób umocować je na wiotkich gałązkach? I tym razem z pomocą przyszedł nasz ekspert. Pani Kamila pokazała nam zupełnie nieznane urządzenie o dziwnej nazwie – „pistolet do klejenia na gorąco”. W kilku zdaniach objaśniła jego działanie i hokus – pokus, nasze ozdoby zostały przyklejone do gałązek dokładnie w tym miejscu, które dla nich wybraliśmy. Teraz pozostało nam już tylko podziwianie naszych prac i oczywiście uporządkowanie sali, która za sprawą pani Kamili zamieniła się na jeden dzień w prawdziwą pracownię florystyczną.
Wszyscy zgodnie przyznaliśmy, że to był jeden z naszych najciekawiej spędzonych dni w szkole. Spotkanie z panią florystką pozwoliło nam poznać kilka najważniejszych zasad układania kompozycji z tworzywa przyrodniczego, ale przede wszystkim dostarczyło ogromną porcję radości i satysfakcji z pracy, której efekt przerósł nasze oczekiwania - opowiada zadowolona IIIa.
(SP6)