Udział w Dyktandzie może wziąć każdy mieszkaniec Świdnicy i powiatu świdnickiego oraz, w miarę wolnych miejsc, osoby spoza powiatu, za wyjątkiem osób z wykształceniem polonistycznym oraz laureatów, zdobywców I miejsca w poprzednich edycjach. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest zgłoszenie udziału (imię, nazwisko i adres) w formie pisemnej, telefonicznie lub elektronicznie na adres 58-100 Świdnica ul. Wrocławska 16, tel. 664 18 63 13 e-mail: lkpswidnica@wp.pl w terminie do 17 września 2013 r. Patronat nad VIII Dyktandem Świdnickim objął starosta powiatu świdnickiego.
Dyktando to impreza promująca kulturę języka polskiego. Biorąc udział w konkursie mieszkańcy Świdnicy i powiatu świdnickiego mogą sprawdzić swoją znajomość ortografii i zdobyć bardzo atrakcyjne nagrody. Po raz drugi Elżbieta Dudziak, przewodnicząca świdnickiego koła Ligi Kobiet, a zarazem członek Zarządu Głównego LKP, szczególnie zaprasza do pisania dyktanda urzędników zatrudnionych w jednostkach samorządu terytorialnego Miasta Świdnica, Powiatu Świdnickiego, Gminy Świdnica. Wezmą oni udział w dodatkowej klasyfikacji punktowej, której zadaniem będzie wyłonienie urzędników "Mistrzów Ortografii" oraz przyznanie urzędowi tytułu "Urząd - Mistrz Ortografii". Nagrodą będzie Puchar ufundowany przez Starostwo Świdnickie. Zapraszamy wszystkich chętnych, gwarantujemy pełną dyskrecję wyników ortograficznych zmagań.
Na rozgrzewkę prezentujemy tekst ubiegłorocznego dyktanda:
VII DYKTANDO ŚWIDNICKIE
"Grzybów było w bród"! Tymi słowy przez wieszcza Adama zachęceni ruszyliśmy chyżo skoro świt, jeszcze w półmroku, niczym gończe charty, w las. Jako dość cherlawi debiutanci w branży, odziani w nieprzemakalne poncha i zaopatrzeni w minikompendia wiedzy mikologicznej, dodawaliśmy sobie otuchy okrzykami: darzbór! Dzięki poręcznemu wademekum[vademecum], które chwacko dzierżyłem w dłoni, rozpoznałem ukrytą we mchu na osuwisku żagiew łuskowatą, a obok niej - purchawkę chropowatą. Niestety, oba trofea nie nadawały się do konsumpcji nawet po uprzednim uwarzeniu w mosiężnym garze. Nie odważyłem się też ściąć dzieżki pomarańczowej, mimo że Włosi pożerają ją na surowo, zanurzywszy uprzednio w likierze. Na pociechę wypiłem haust herbatki z hibiskusa i podążyłem dalej w puszczę, ale nie znalazłem nawet jednego podgrzybka zajączka. Ani chybi pożądane przeze mnie jasnobrązowe kapelusze i wysmukłe trzonki tachali już w swoich sakwach moi kompani. Hola! A gdzież oni są? Przed niespełna półgodziną słyszałem tuż-tuż ich chichotanie, a teraz na moje żałosne pohukiwania odpowiadają tylko żołny i piegże! Półżywemu ze strachu i na pół przytomnemu już się zdawało, ze słyszę ich radosne rżenie... "A to echo grało".
(Liga Kobiet Polskich Koło w Świdnicy)