Podwyżki dla pracowników świdnickiego pogotowia wynikają z tzw. ustawy podwyżkowej. – Ustawa ta mówi, że w sytuacji, gdy kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia jest wyższy w stosunku do roku poprzedniego, to wówczas 40 procent kwoty wynikającej z różnicy musi zostać przeznaczonych na podwyżki dla pracowników.
Nie ma jednak mowy o dużych kwotach. Tym bardziej, że ta sama ustawa faworyzuje pielęgniarki, do których trafi 75 procent tej kwoty, dla pozostałych pracowników pozostanie jedynie 25 procent. Sytuacja jest nieco patowa. W świdnickim pogotowiu pracuje około 50 ratowników i kierowców i około 40 pielęgniarek. W przypadku tych drugich mowa o około 30 złotowej podwyżce w skali miesiąca, w przypadku pierwszych jedynie 8 złotych.
Dlatego dyrekcja świdnickiego pogotowia zdecydowała się podsunąć pracownikom kolejne rozwiązanie. - Ponieważ zdajemy sobie sprawę z bardzo niskich kwot podwyżkowych, a więcej dać nie możemy zaproponowaliśmy, drugie rozwiązanie – mówi Zbigniew Kołodziejczyk. – Gdyby udało się dojść do porozumienia, moglibyśmy tą kwotę odłożyć do grudnia i połączyć z pieniędzmi pochodzącymi z dodatniego bilansu. Te pieniądze zostałyby podzielone po równo i wypłacone jako większe kwoty na święta.
Decyzja należy jednak do pracowników świdnickiej stacji. Rozmowy trwają. A w ciągu dwóch najbliższych tygodni decyzja powinna być już znana.