Orkiestrowa puszka krąży wśród setki strażników od wczoraj. – Zachęcamy do wrzucania datków rodziny osób, które znalazły się w naszych murach – dodaje dyrektor Bogusław Wojtal. Osadzeni nie mogą nic wrzucić, bo nie wolno im mieć pieniędzy. – Ale jest wyjście – tłumaczy dyrektor – Każdy może złożyć oświadczenie o woli przelania konkretnej kwoty na konto Orkiestry. I pierwsi chętni już są.
W areszcie pracuje 100 strażników. - Mają dzieci i nic dziwnego, że czują potrzebę pomagania chorym maluchom – mówi Bogusław Wojtal. Podobnie z osadzonymi. Mimo że ciąża na nich zarzuty za różne przestępstwa, nie przestali być ludźmi i współczuć potrzebującym. Areszt chciałby także ugotować grochówkę na niedzielny finał. – Jesteśmy gotowi, jednak w tym roku jest spora konkurencja w sprawie zupy – śmieje się dyrektor i czeka na rezultaty wyścigu do kotła.