47-letniego lekarza zatrzymano w środę. W czwartek prokuratura postawiła mu zarzuty. Medyk przyznał się do winy.
Wystawił przynajmniej kilkanaście faktur za tzw. kolonoskopię. Badania prowadził w ramach ministerialnegp programu wczesnego wykrywania raka jelita grubego. Za jedno ministerstwo płaciło 295 złotych. Andrzej Z. uniknął aresztu wpłacając 30 tysięcy złotych kaucji.
Lekarz od lat jest powszechnie znany w Świdnicy. Był m.in. dyrektorem szpitala. Teraz pełni funkcję ordynatora oddziału gastroenterologicznego. Pracuje na kontrakcie. - Jestem zaskoczony, bo niezwykle cenię pana ordynatora - mówi Jacek Domejko, dyrektor szpitala Latawiec. - Zarzuty nie mają nic wspólnego ze szpitalem. Badania pan doktor prowadził w swojej prywatnej przychodni. Dopóki nie dostaniemy pisemnego potwierdzenia z prokuratury o zaistniałej sytuacji, nie będziemy podejmować żadnych decyzji. - dodaje Jacek Domejko.
Dla szpitala rozwiązanie umowy z Andrzejem Z. oznaczałoby prawdziwe kłopoty. Znalezienie innego lekarza o tak rzadkiej specjalności jest bardzo trudne. By oddział mógł działać, potrzebnych jest dwóch specjalistów. Takie wymagania stawia Narodowy Fundusz Zdrowia. Błyskawiczne wypowiedzenie mogłoby zakończyć się nawet zamknięciem oddziału.
Andrzej Z. mimo zarzutów nie zawiesił ani pracy w szpitalu, ani w prywatnym gabinecie.