Choć urodził się w Siemianowicach Śląskich, a w lidze zadebiutował w Unii Kędzierzyn, to jednak większość życia związał z Wałbrzychem oraz, jak wielu wałbrzyszan, z Francją.
W reprezentacji Polski zagrał kilka spektakularnych meczów. Jednym z nich jest choćby spotkanie z Brazylią na słynnej Maracanie:
- Na trybunach było ponad 192 tysiące widzów, niczego nie słyszeliśmy, pokazywaliśmy sobie na migi, co mamy robić na boisku. Mecz przegraliśmy 1:2, ale mam satysfakcję, że mimo kilku prób, bramki mi nie strzelił Pele – tak wspominał tamten mecz Marian Szeja.
Marian Szeja był drugim bramkarzem naszej reprezentacji na igrzyskach olimpijskich w Monachium w 1972 roku. Nie zagrał ani minuty, bo w bramce świetnie spisywał się Hubert Kostka. Nie dostał też medalu. Dopiero po kilku latach otrzymał złoty medal olimpijski.
Bez wątpienia Marian Szeja pozostanie w pamięci kibiców jako znakomity bramkarz Thoreza, a potem Zagłębia Wałbrzych. Według wielu specjalistów, Marian Szeja jest w "10" najlepszych polskich bramkarzy w historii futbolu. Dla Wałbrzycha zrobił bardzo wiele i teraz to miasto powinno uczcić pamięć tego wielkiego sportowca i człowieka choćby w postaci nadania jego imienia jednemu ze stadionów piłkarskich czy też ulicy.