W strugach lodowatego deszczu pracownicy WKU wspierani przez kombatantów ze Związku Sybiraków rozwinęli protestacyjny banner „Nie oddamy WKU”. Niestety, wyjątkowo nieżyczliwa aura odstraszyła świdniczan, którzy zapewne zainteresowaliby się manifestacją. Nieliczni przechodnie w pośpiechu przemierzali chodniki.
– Oto, co przemawia za pozostaniem WKU w Świdnicy – mówił Tadeusz Grabowski – potencjał ludnościowy, zabezpieczenie mobilizacyjne, dostęp obywateli do urzędów, przeciwdziałanie sytuacjom kryzysowym oraz potencjał technologiczny. Jeśli chodzi o potencjał ludnościowy, region świdnicki liczy sobie ok. 500 tys. mieszkańców, region kłodzki – 230 tys. Co zaś się tyczy dostępności urzędów, na którą mocny nacisk kładzie się w całej Unii Europejskiej, w stanie obecnym odległość do najdalej położonego od siedziby WKU miasta wynosi 50 km, a po restrukturyzacji będzie to 150 km.
– Jeśli chodzi o przeciwdziałanie sytuacjom kryzysowym, najlepszego świadectwa dostarczyła niedawna powódź, kiedy to sprawne zarządzanie akcją wojskową zapobiegło m. in. zalaniu powiatowych dróg. Natomiast potencjał technologiczny i przemysłowy przekłada się na obecność specjalnych stref ekonomicznych – w pobliżu Świdnicy jest ich aż trzy, a okolice Kłodzka są dodatkowo trudno dostępne zimą.
– Starosta powiatu świdnickiego i żołnierskie związki kombatanckie wystosowały szereg pism i otrzymały niewiele odpowiedzi, które w żaden sposób nie odzwierciedlają rzeczywistości. Żądamy restrukturyzacji opartej na merytorycznych przesłankach, a nie na urojonych „stolikowych” koncepcjach. – konkludował Tadeusz Grabowski.
Obrońcy świdnickiego WKU odczytali dwa pisma, podpisane przez mieszkańców powiatu, które zostaną wysłane do premiera Donalda Tuska i ministra obrony narodowej Bogdana Klicha. Pisma zostały przekazane na ręce prezydenta Wojciecha Murdzka i starosty Zygmunta Worsy. Niestety, z powodu pogody, nie dotarła na manifestację ekipa Teleekspresu. Tadeusz Grabowski zapowiedział dalszą walkę o Komendę.