Czesława G. oskarżono o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym z powodu niezachowania należytej ostrożności w prowadzeniu autokaru i wjechania, wbrew znakowi drogowemu, pod wiadukt kolejowy o wysokości 2,90 cm pojazdem o wysokości 3,73 cm, wskutek czego wiele osób doznało urazów, w niektórych wypadkach poważnych. Tylko sześcioro pasażerów autokaru wyszło z wypadku bez szwanku.
- W ocenie sądu materiał dowodowy wykazał ponad wszelką wątpliwość, że oskarżony dopuścił się tego czynu. – mówiła sędzia Skiba – Prowadził autobus nieznaną mu trasą i nie zwrócił uwagi na znak zakazu B 16 dla pojazdów przekraczających 2,90 cm wysokości, umieszczony na skrzyżowaniu ulic Śląskiej i Zielonej. Spowodował tym zagrożenie życia i zdrowia wielu osób.
Sąd uznał kierowcę winnym zarzucanego mu czynu i wymierzył karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz pozbawienia prawa do kierowania autobusem na lat trzy. Wyrok był niższy, niż tego żądała prokuratura. W uzasadnieniu sędzia stwierdziła, że w ocenie sądu oskarżony nie dopuści się już w przyszłości podobnego przestępstwa. Sąd wziął tu pod uwagę także fakt, że w dniu krytycznego zdarzenia jedynym znakiem ostrzegającym był wspomniany znak B 16 (w tej sprawie toczy się oddzielne postępowanie przed sądem wałbrzyskim – przyp. red.) i że Czesław G. dopuścił się tego czynu nieumyślnie, wyraził skruchę i nigdy wcześniej nie był karany. Po rozpatrzeniu jego sytuacji sąd zwolnił go z pokrycia kosztów procesu.
- Osoba prowadząca autokar z pasażerami nie może jednak kierować się radami innych osób i musi ściśle stosować się do znaków drogowych. – dodała sędzia.
Sąd pozostawił również bez rozpoznania powództwa cywilne reprezentujące kilka osób poszkodowanych, jedna z nich uzyskała jednak pomoc finansową. Wyrok nie jest prawomocny, przysługuje odwołanie się od niego w terminie 7 dni.