10 lat mija od adaptacji dawnego wojskowego budynku na magistrat i wybudowania przy nim Urzędu Stanu Cywilnego wraz z sala konferencyjną, u swoich początków chlubą urzędników. Dekada nic nie zmieniła w smutnej rzeczywistości – przy każdym większym deszczu, czy – jak obecnie – przy topiącym się śniegu, chluba cieknie. Radni żartują, że na sesje trzeba zabierać parasole. Woda leci z sufitu i kaskadą spływa na zajmujące całą ścianę okna.
- Dlaczego tak jest, proszę pytać ekipy byłego prezydenta Adama Markiewicza – mówią radni z rządzącej Wspólnoty Samorządowej. – To za jego kadencji budowano i cieknący magistrat, i równie nieudaną halę sportową na Zawiszowie. Wszystko przez tzw. pływający dach. Konstrukcja „puszcza” na zgrzewach. Nie pomaga łatanie, przy roztopach i deszczach trzeba wyciągać wiadra i ścierki.
- Może i to był błąd, że wybrano taką konstrukcje, ale przecież nie zrobił tego osobiście Adam Markiewicz – denerwuje się radny Janusz Solecki. – To jak najgorzej świadczy o obecnych władzach, które od tylu lat narzekają na poprzedników, a same nie potrafią poprawić!
Pat trwa, dach cieknie. Ciekawe, czy o sporach politycznych z konstrukcją zadaszenia w tle, świdniccy samorządowcy opowiadają wszystkim gościom, przewijającym się czy przez halę, czy przez urząd. No jakoś obecność ścierek trzeba objaśniać…