Marianna Fajdek urodziła się 15 września 1924 r. w Kowalkowie (powiat zwoleński, województwo mazowieckie). Miała 5 sióstr i brata. Bardzo wcześniej straciła mamę. Przygotowywała się wówczas do Pierwszej Komunii Świętej. Kościół oddalony był o 8 kilometrów. Cmentarz, na którym spoczęła mama jubilatki, również. Starsze siostry pomagały w gospodarstwie, natomiast wychowaniem małej Marianny zajęła się babcia. Co ciekawe, kobieta dożyła 102 lat.
Po zawirowaniach wojennych, które szczęśliwie jubilatka przetrwała w rodzinnych stronach, poznała swojego przyszłego męża – Stanisława Fajdka. Po ślubie wspólnie zajęli się prowadzeniem gospodarstwa. Doczekali się czwórki dzieci.
W 1961 r. podjęli decyzję o przenosinach na ziemie odzyskane. Brat Pana Stanisława mieszkał już wówczas z rodziną w Żarowie. Jechali do Piotrowic Świdnickich, gdzie mieli w planach kupno domu. Po drodze okazało się jednak, że właściciel sprzedał nieruchomość komuś innemu. Małżonkowie zamieszkali w wynajętym mieszkaniu w Żarowie, w późniejszym czasie przyznano im nieruchomość w Piotrowicach Świdnickich. I tu już zostali. Po przeprowadzce doczekali się piątego dziecka.
Oboje zatrudnili się w Zakładach Porcelany Stołowej „Karolina” w Jaworzynie Śląskiej. Pracowali na 2 zmiany aż do emerytury. Jak wspomina Pani Marianna, to było dla nich zupełnie inne życie. W Kowalkowie do najbliższego miasta było 30 kilometrów, z Piotrowic Świdnickich wszędzie mieli blisko. Był łatwiejszy dostęp do lekarza, szkoły, pracy. W Kowalkowie większość mieszkańców żyła z uprawy ziemi, było biednie. Tu praca w Karolinie dawała stały, pewny dochód.
Dziś Pani Marianna jest babcią 10 wnuków i prababcią 19 prawnuków. Pan Stanisław zmarł na krótko przed 50. rocznicą ślubu. Jubilatka cieszy się dobrym zdrowiem, zadziwia aktywnością. Najchętniej czas spędzałaby w ogrodzie. Lubi czytać i oglądać filmy, jednym z ulubionych jest serial „Rancho”. Interesuje się polityką. Z ogromnym szacunkiem odnosi się do kwestii wiary. Dużo się modli, regularnie uczęszcza na msze święte. W 2023 r., w 99. urodziny, dzięki wsparciu rodziny, spełniła swoje wielkie marzenie i odwiedziła rodzinne strony. Spotkała znajomą. Mimo upływu czasu kobiety się od razu rozpoznały, co dało okazję do wspomnień. Pani Marianna odwiedziła cmentarz, groby rodziców, uczestniczyła w zamówionej dla niej przez rodzinę mszy świętej. Ubolewała, że mama nie ma pomnika. Po powrocie z Kowalkowa jej najbliżsi zadbali więc i to. Udało się przenieść ciało i pochować wspólnie z mężem, tatą Pani Marianny. O czym marzy dziś? – Porobiłabym coś w ogródku, jeszcze trochę siły mam – mówi. – Dziękuję Panu Bogu za swoje życie. Mam dobrą rodzinę, która się mną opiekuje.