- Pani, kiedyś to całe miasto szło w pochodzie i jeszcze z okolicznych miejscowości ludzie się zjeżdżali – wspomina Henryk Gołąbek, którego spotkaliśmy na pl. Grunwaldzkim. Tu dziś spotkali się na dorocznej manifestacji członkowie i sympatycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Złożyli kwiaty pod pomnikiem. Jak za dawnych lat, jak co roku w Święto Pracy.
- A teraz tylko kilka wieńców, kilka kwiatów… To już nie to, co kiedyś – mówi pan Henryk. – Widzisz pani, to była komuna, ale tych pochodów to mi żal. Świętowaliśmy wszyscy, pokazywaliśmy, że praca się dla nas liczy. A teraz co? Tylko pieniądz jest ważny.
Ale w Świdnicy odbył się pochód.
- Jedyny w Polsce pochód na wodzie – cieszy się Norbert Karwowski, prezes Świdnickiego Klubu Żeglarskiego „Qbryg”. Około godziny trzynastej kilka małych optymistów i dwie omegi popłynęły w szpalerze przez zalew Witoszówka. Z biało-czerwonymi flagami.
- To byłą idea prezydenta Skórskiego – mówi prezes Karwowski.
Pogoda sprawiła, że nad zalewem nie było tłumów. Ale ci, którzy przyszli, mieli szansę bez długiego oczekiwania w kolejce popływać żaglówką po świdnickim zbiorniku wodnym.
- Taka przejażdżka trwa dwadzieścia minut – mówi Aleksander Rybarczyk, senior świdnickich żeglarzy.
Popływać – za darmo – można do poniedziałku. W niedzielę około godz. 14 odbędą się mini regaty na omegach i optymistach. Dokładnej godziny, kiedy łódki ruszą, nie sposób przewidzieć.
- Jesteśmy uzależnieni od wiatru – tłumaczy Piotr Krawczyszyn.