W listopadzie 2008 roku Świdnicą wstrząsnęła śmierć 17-letniej Ewy, uczennicy II LO. Trzy miesiące później zginęła Daniela z Lądka Zdroju. Miała zaledwie 15 lat, była śliczna, mądra, uczynna i odpowiedzialna. Zakochała się w swoim przyszłym oprawcy.
Patryk był o rok starszy. Poznali się, gdy miał powtarzać rok nauki i trafił do klasy Danieli. Nie uczył się, pił od kilku lat, brał narkotyki. Daniela – wzorowa uczennica – chciała mu pomóc, wyciągnąć go z bagna. Wspierała go w nauce, starała się odciągnąć od dotychczasowego środowiska. – Lubiłam tego chłopca, choć wiedziałam, jaki jest – przyznaje matka dziewczyny, Renata Żelazko. – Ale serce nie sługa, nie wybiera. Co dałby mój sprzeciw? Zresztą bardzo ufałam córce, była silna psychicznie i bardzo odpowiedzialna. Nawet myśl nie przemknęła, że może dojść do tragedii.
23 stycznia 2009 roku Daniela poszła do Patryka. Byli sami w jego mieszkaniu. Tego wieczoru doszło do pierwszej, najintymniejszej sytuacji między nastolatkami. Kilka minut później zaczęła się kłótnia. Dziewczyna wymawiała Patrykowi, że umawia się z inną dziewczyną. Zagroziła, że uderzy go młotkiem. Ten wyrwał jej narzędzie i zaczął uderzać w głowę. Biegli naliczyli 10 razów. – Została miazga – mówił dzisiaj prokurator Jan Sałacki. Po zbrodni Patryk próbował zatrzeć ślady. O pomoc w ukryciu zwłok poprosił kolegę. Ten jednak wezwał policję.
Sędzia Jerzy Zieliński w uzasadnieniu stwierdził, że nie ma żadnych okoliczności łagodzących. Chłopak był głęboko zdemoralizowany, miał kuratora, był także wniosek umieszczenie go Zakładzie Opiekuńczo-Wychowawczym. Nie zgodził się z obrońcami, którzy wskazywali na młody wiek i fakt,że Patryk wychowywał się praktycznie sam. Ojciec nie utrzymywał z nim kontaktu, matka pracowała za granicą. - Obie kobiety – i matka oskarżonego, i ofiary, były w identycznej sytuacji. Daniela nie zeszła na złą drogę – mówił sędzia. Wskazywał na ustalenia biegłych i zeznania świadków, z których chłopak jawi się jako osoba cyniczna i wyrachowana. Liczyła się dla niego tylko własna przyjemność i wygoda. Daniela była mu przydatna, ale gdy zaczęła wymagać pracy nad sobą i uczucia, zaczęła drażnić i przeszkadzać.
Patryk na sali sądowej przeprosił rodzinę dziewczyny. – Dziękuję za to, ale słowa niczego nie zmienią, nie przywrócą życia mojej córeczce – płakała Renata Żelazko. Dodała, że nie czuje nienawiści. Sama wyciągnęła rękę do matki Patryka. - Przecież ona nie jest winna, nie chciała wychować mordercy. Kobiety po ogłoszeniu wyroku płacząc tuliły się do siebie.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrońcy Patryka G. zapowiadają apelację. Chcą obniżenia kary.