W ciągu ostatnich kilku dni w Świebodzicach spłonęło około dziesięciu altanek, w różnych częściach miasta. Przeważnie drewniane konstrukcje płoną w błyskawicznym tempie, ugaszenie i ocalenie zawartości graniczy z cudem. A w altankach działkowcy mają różne, mniej lub bardziej cenne rzeczy. Kosiarki, narzędzia, jakieś meble. Czasami zwierzęta domowe.
Policjantom udało się ustalić i zatrzymać sprawców. Przyznali się nawet do większości podpaleń. Ale jest jeden problem... Mają po 14 lat. A to oznacza, że jako nieletni są niemalże bezkarni. Skończy się najpewniej na kuratorze sądowym, bo takie kary najczęściej wymierzają sądy dla nieletnich. Do poprawczaka trafia się za naprawdę poważne przestępstwa. - Chłopcy przyznali, że podpalali altanki – mówi zastępca Komendanta Komisariatu Policji w Świebodzicach, komisarz Piotr Galicki. – Robili to dla zabawy.
Tymczasem ta zabawa to czasami nawet 5 tysięcy złotych strat za jedną altankę. Dla działkowców to sumy astronomiczne. - Przecież są to przeważnie starsi ludzie, emeryci, renciści – mówi zbulwersowany Edmund Sołowij, będący w zarządzie jednego z ogrodów. – Jeśli spłonie im altanka, oni już jej nie odbudują. Dla wielu osób to prawdziwy dramat, zniszczenie ich wieloletniej pracy.
Małe są też szanse, aby np. rodzice nieletnich podpalaczy pokryli straty wyrządzone przez ich pociechy. Poszkodowani mogliby wprawdzie dochodzić tego na drodze cywilnej w sądzie. Ale znowu – którego emeryta-działkowca stać na założenie sprawy? Poza tym starsze osoby unikają ciągania się po sądach. W rzeczywistości więc dzieci-sprawcy przestępstw pozostają całkowicie bezkarni.
Taki sam efekt może mieć więc i inne dochodzenie, prowadzone w mieście. Ktoś uporczywie podpala plastikowe kosze, służące do segregacji odpadów. Spłonęło ich już kilkanaście, a straty sięgają 10 tysięcy złotych. Wiele wskazuje na to, że autorem głupich żartów też jest jakiś młody człowiek.