Na początku goście podkreślili klimat nieufności, jaki towarzyszy wzajemnym stosunkom obu państw od dawien dawna. Czy coś się zmieniło po katastrofie? – Coś się mogło zmienić jeszcze przed nią – zauważył Adolf Juzwenko. – Kiedy podczas wizyty premiera Tuska w Katyniu spotkał się z nim Władimir Putin, już o tej zbrodni mówił, a jego wypowiedź została wyemitowana przez rosyjską telewizję. Po katastrofie, oczywiście, nie było już mowy o milczeniu. O Katyniu mówił cały świat. To ma wymiar symboliczny, bo przecież to odkrycie grobów katyńskich przez Niemców doprowadziło do zerwania stosunków dyplomatycznych między Polską a Związkiem Radzieckim.
Goście poszukiwali w historii obu narodów momentów zbliżeń i cofnęli się aż po czasy dekabrystów i Królestwa Kongresowego niemal 2 wieki temu. – Dostaliśmy wtedy konstytucję i car myślał, że to wystarczy, po co miałby jeszcze jej przestrzegać? A to stanowisko doprowadziło do wybuchu Powstania Listopadowego – mówił dr Juzwenko. Jeszcze bardziej zamierzchłe były chwile, kiedy to my robiliśmy Rosji coś złego – była to okupacja Kremla w 1612, na kanwie tego wydarzenia powstał niedawno słynny film, odczytany przez Polaków jako odpowiedź na „Katyń” Wajdy. – Może i miał wpływ na przeciętnego Rosjanina – mówił Michał Kacewicz – ale pamiętać należy, że to nie jest film historyczny, raczej kostiumowy z elementami fantasy i to Polacy nadali mu takie znaczenie.
- Poza tym trudno porównywać realia wieku XVII z dzisiejszymi. Poważniejszą kwestią jest tzw. „Antykatyń”, nazwana w ten sposób przez Michaiła Gorbaczowa sprawa 20 czy 30 tysięcy jeńców rosyjskich, którzy po wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 zmarli w Polsce z głodu czy chorób, ale na pewno nie było to działanie z zimną krwią. – mówił Marcin Kaczmarski.
- Nie ma racji bytu mówienie, że Polska krzywdziła Rosję. Był kiedyś taki humorystyczny rysunek ilustrujący stosunki polsko rosyjskie – duży, czerwony kot i mała, biała myszka. W 1920 rzeczywiście szliśmy na Kijów, ale wcześniej Rosjanie szli na Warszawę. – mówił dr Juzwenko.
Goście zgodzili się co do tego, że przeciętny Rosjanin wie o Polakach mniej niż my na przykład o Słowakach, jednak w ankietach na temat najbardziej nielubianych przez Rosjan krajów wyprzedzają nas Litwa, Łotwa, Estonia, Gruzja i USA. Nie ma międzynarodowej wymiany młodzieży, kontaktują się właściwie tylko biznesmeni. Wzajemne relacje polityków raczej nas denerwują. Być może zmiana polityki USA w sprawie tarczy rakietowej usunie jeden punkt sporu, ale nadal pozostanie kwestia rurociągu, państw poradzieckich, obaw przed geopolityką i zwyczajnej ambicji. – Czeka nas zapewne, jak się obawiam, nowy etap, trochę innych, ale jednak konfliktów – stwierdził dr Kaczmarski. – Tak naprawdę, to nie wiemy, jak w najbliższym czasie ukształtują się stosunki polsko-rosyjskie – dodał dr Juzwenko. – Dziś odgrywamy w Europie rolę niespełnionej Kasandry i w rezultacie państwa Unii traktują nas jak rusofobów. – Być może zajdzie taka przemiana, jak w stosunkach polsko-niemieckich.
Młodzi Polacy na ogół nigdy nie spotkali Rosjanina, a obraz Rosji kreowany przez media nie jest pozytywny. Goście wskazywali na trudny do zaakceptowania brutalny kapitalizm czy wrogość wobec emigrantów, zwłaszcza Uzbeków czy Tadżyków, którzy zapracowali na rosyjski sukces gospodarczy. Poczucie krzywdy miesza się w Polakach z poczuciem wyższości, a Rosjanie z kolei obawiają się lekceważenia. – Tak to wygląda, ale trzeba też pokazywać jaskółki zmiany, na przykład nagłaśnianie pracy „Memoriału” – mówił dr Juzwenko. – Kiedy spotyka się młodzież, bariery nikną. Trzeba otwierać te bramy i nieustannie rozmawiać.
A czy Katyń nas pojedna? – Jesteśmy bliżej normalności niż dalej, więc można żywić umiarkowany optymizm – podkreślił Michał Kacewicz.