Petik w toku śledztwa przed rokiem przyznał się do wielokrotnego zgwałcenia dziewczyny i do zamordowania jej. Jednak na sali sądowej w sierpniu odwołał część swojego przyznania się do winy. Stwierdził, że gwałcił nastolatkę, ale jej nie zabił. Że gdy odchodził, to Ewa jeszcze żyła.
Sąd nie dał wiary tym słowom. Z zeznań biegłych i ze śladów pozostawionych przez napastnika wynikało, że to on zamordował dziewczynę.
Sędzia Maciej Jedliński jesienią wydał wyrok skazujący. Dożywocie. W ostrych słowach potępił postawę skazanego. Petr Petik na sali sądowej nie okazał cienia skruchy.
Adwokat Petika złożył apelację. Wrocławski sąd uznał ją. Stwierdził, że zgromadzone dowody mogą wskazywać na udział jeszcze kogoś w tej zbrodni.
Proces na nowo ruszył w marcu. I miał się skończyć przed tygodniem, ale obrońca Petika zachorował. Kolejną rozprawę, na której ma zapaść wyrok, przeniesiono na 11 czerwca.
- To pierwszy wolny termin – tłumaczy wybór daty sędzia Tomasz Białek.