W tamtej chwili „cieszył się, że znalazł kupca”...i nie podejrzewał oszustwa, nie zwrócił uwagi też na szczegóły, które teraz widzi np. potwierdzenie przelewu bez danych odbiorcy czy nadawcy, otrzymany e-mail z adresu innego niż strona na której sprzedawał…..ale zacznijmy od początku.
Mężczyzna postanowił sprzedać opony, wystawił więc je na jednym z popularnych portali ogłoszeniowych za kwotę 800 złotych.
Na odzew zainteresowanego nie trzeba było długo czekać. Na jednym z komunikatorów ( a nie na platformie sprzedażowej! ) odezwała się osoba chętna, by zakupić opony. Osoba sprawiała wrażenie bardzo zainteresowanej i szybko chciała sfinalizować sprzedaż. Rzekomy kupujący poprosił o numer rachunku bankowego oraz adres poczt e-mail w celu wysłania potwierdzenia zakupu. Mężczyzna przekazał te dane. Po chwili 25-latek otrzymał zdjęcie stanowiące potwierdzenie wykonania przelewu w w kwocie 800 złotych za opony i dostawę ( jak się później okazało na rzekomym przelewie brak konta nadawcy i odbiorcy).
Następnie kupujący przekazał informację, że opłacił też przewoźnika, który odbierze zakupiony towar. W tym celu 25-latek miał odebrać wiadomość którą otrzymał na e-malia( wówczas nie zwrócił uwagi, że wiadomość jest przesłana nie z platformy sprzedażowej, a z innego adresu).
Z treści wiadomości wynikało, że w celu autoryzacji transakcji mężczyzna musi klikać w przycisk „kontynuuj tutaj” co też niestety uczynił.
Wówczas został przekierowany do strony internetowej przypominającej szybkie płatności w której wprowadził dane uprawniające do zalogowania się do jego bankowości elektronicznej, po chwili wprowadził także otrzymany kod uprawniający do dodania nowego urządzenia zaufanego. Otrzymał informację, że weryfikacja przebiegła pomyślnie i ma oczekiwać na wpłatę.
Gdy po chwili zalogował się na swoje konto odkrył jednak, że został oszukany, bo z konta zniknęło ponad 1300 złotych.