Mogło dojść do nieszczęścia, ale okazało się, że nawet po uderzeniu jeepem cherokee można wyjść cało. Dziś na pl. Grunwaldzkim młody mężczyzna potrącił pieszą. Poza siatką truskawek nie było innych strat.
Za to było wiele nerwów. Kierowca jeepa chodził w koło samochodu trzymając się za głowę. Chwilę wcześniej jechał tuż obok dworca PKP i nie zauważył kobiety przechodzącej przez ulicę na oznakowanym przejściu. Uderzył ją przodem samochodu. Piesza wywróciła się, siatka truskawek rozsypała się po jezdni.
Kobieta skarżyła się na ból głowy, wezwano więc karetkę pogotowia.
- Nie było żadnych urazów kostnych ani narządowych - powiedział nam dyrektor pogotowia Zbigniew Kołodziejczyk. Kobietę zawieziono do Latawca na badania. Te ostatecznie nic nie wykazały.
- Zdarzenie zakwalifikowano jako kolizję drogową, ponieważ nikt nie ucierpiał - powiedział nam Arkadiusz Wojnowski z policji. - Wszystko zakończyło się mandatem karnym.