Mężczyzna był uzależniony od narkotyków. Dzień przed zabójstwem pokłócił się z partnerką. 29 grudnia uderzył ją w twarz, a później kilkakrotnie zadał ciosy w szyję nożem kuchennym. Uciekł z miejsca zdarzenia. Zatrzymał go będący już po służbie policjant z komisariatu kolejowego na Dworcu Głównym we Wrocławiu. Robert S. przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia. Decyzją sadu został aresztowany na 3 miesiące.
Po pierwszej w nocy 4 stycznia strażnicy podczas rutynowego obchodu znaleźli zwłoki aresztowanego. Współwięzień niczego nie zauważył, bo spał. W celi nie ma monitoringu. - Mamy jedna taką celę, w której umieszczamy osoby wykazujące skłonności do zrobienia sobie krzywdy - tłumaczy dyrektor aresztu Bogusław Wojtal. Ten akurat mężczyzna był bardzo spokojny i nic nie wskazywało, że może się targnąć na swoje życie.
Sprawę samobójstwa bada świdnicka Prokuratura Rejonowa.