Mały zwierzak doprowadził do tego, że straż pożarna w ubiegłym tygodniu dwa razy wyjeżdżała na akcje. Kotkowi nic się nie stało.
Strażacy mówią na to „fałszywy alarm w dobrej wierze”. Najpierw wezwano ich, aby pomogli kotu zejść z dachu przy ul. Żeromskiego w Świdnicy. Gdy przybyli na miejsce, zwierzęcia na dachu nie było, zapewne poradziło sobie samo. Podobnie było w przypadku drugiego alarmu, kiedy zgłaszający twierdził, że kot (najprawdopodobniej ciągle ten sam) jest uwięziony w kiosku przy pl. Grunwaldzkim. Strażacy znów ruszyli na pomoc i rzeczywiście, tym razem zastali kotka… Siedzącego jak gdyby nic przed kioskiem.