Prokuratorskie śledztwo trwało pięć miesięcy. Jerzy O. przyznał się już na drugi dzień policjantom do zbrodni. Jego kolegę zwolniono więc z aresztu. Pięćdziesięcioczterolatek, trudniący się od lat zbieraniem złomu, bez stałego miejsca zamieszkania, zostaje za kratami. I nie wyjdzie prędko, bowiem właśnie został skazany na 13 lat pozbawienia wolności. Ponieważ na poczet kary zaliczono mu to, co odsiedział od momentu zatrzymania 2 grudnia 2009 r., wolność powinien zobaczyć dopiero pod koniec 2022 r.
Ale sprawa nie była jednoznaczna. Jerzy O. 18 stycznia 2010 r. odwołał nagle zeznania. Zaczął szukać alibi. Twierdził, że w momencie, gdy umierała Paulina P., jego kochanka, nie było go w jej mieszkaniu. Twierdził też, że to policjanci wymusili na nim przyznanie się do winy. Przywoływani w tych nowych zeznaniach świadkowie jednak nie potwierdzili jego wersji.
Co więc wydarzyło się w ten grudniowy dzień? Według pierwszej wersji Jerzy O. przyszedł do Pauliny P. około godz. 13. Pomieszkiwał cztery bramy dalej w lokalu kolegi, który odsiadywał karę więzienia. U Pauliny P. spędzał sporo czasu, czasem tak u niej mieszkał przez kilka dni. Siedemdziesięcioczteroletnia kobieta miała być według słów oskarżonego bardzo o niego zazdrosna. Do tego traciła pamięć i czasem zdarzyło się, że oskarżyła go o kradzież pieniędzy, które sama wcześniej wydała. Jerzy O. twierdził, że kobieta była w nim zakochana. On zakochany nie był, ale układ mu pasował.
Tego dnia pokłócili się. Mężczyzna wpadł w szał. Bił Paulinę P. i ją dusił. Zwłoki nakrył odzieżą, a nogi skrępował jej tak, aby wszystko wyglądało na brutalny napad.
Z opinii biegłych: Jerzy O. jest ekstrawertyczny społecznie, płytki emocjonalnie, z tendencją do manipulacji i obwiniania innych za swoje problemy, bez wglądu, krytycyzmu, empatii. U mężczyzny nie stwierdzono żadnych zaburzeń psychotycznych, nie był wcześniej karany. Jeden z jego znajomych przed sądem zeznał, że Jerzy O. po trzeźwemu był „do rany przyłóż”. Jednak chwile trzeźwości zdarzały się rzadko, od wielu lat Jerzy O. był uzależniony od alkoholu.
Proces przed Sądem Okręgowym w Świdnicy rozpoczął się w maju zeszłego roku. Jerzy O. nie przyznał się do winy, odmówił składania zeznań. Powiedział, że policjanci torturami zmusili go do wzięcia winy za zamordowanie staruszki. Sąd przesłuchał i znajomych, którzy według oskarżonego mieli zapewnić mu alibi, i policjantów, którzy go przesłuchiwali. Nikt nie potwierdził tej drugiej wersji Jerzego O. Niektórych trzeba było przed oblicze sądu wzywać dwukrotnie – znajoma oskarżonego na pytanie sądu, czy jest trzeźwa, odpowiedziała: „Wczoraj piłam alkohol, ale dzisiaj tylko piwo”. Alkomat wykazał prawie promil alkoholu w jej organizmie. Została ukarana grzywną w wysokości 300 zł za naruszenie powagi sądu. Zeznania złożyła na kolejnej rozprawie, tym razem już trzeźwa.
W piątek, 18 marca, zapadł wyrok: Jerzego O. uznaje się za winnego tego, że 2 grudnia 2009 r. przewidując możliwość pozbawienia życia Pauliny P. zadał jej szereg uderzeń rękami po głowie i twarzy i dusił ją powodując jej śmierć. Za tę zbrodnię ma odsiedzieć 13 lat.
***
Zobacz także:
* Morderstwo przy ul. Pułaskiego, czwartek, 3 grudnia 2009, godz. 9.25 – pierwsze informacje o sprawie i zdjęcia z miejsca tragedii,
* Staruszkę zabił przyjaciel, piątek, 4 grudnia 2009, godz. 15.27 – wstępne informacje ze śledztwa.