Prokuratura szykuje przeciwko trenerowi mocne dowody. I właśnie dlatego potrzebuje go przytrzymać w areszcie. Okazuje się, że w ręce śledczych wpadł telefon, na którym nagrano rozmowę Stanisława S. z jedną z dziewczynek. Inna zawodniczka prowadziła pamiętnik, który także posłuży jako dowód w sprawie. Te dowody trzeba przeanalizować, do tego potrzebny jest czas.
Stanisław S. od wielu lat trenował młodzież. Wypracował sobie zaufanie wśród dziewczynek, manipulował nimi. Nastolatki ślepo wierzyły autorytetowi. Nawet, gdy wmówił im, że podniesie ich możliwości fizyczne podając testosteron z własnej spermy.
Bulwersujące praktyki trenera wyszły na jaw na początku roku. Rodzice poinformowali o tym władze klubu GLKS Świdnica, a następnie policję. Gdy śledczy zajęli się sprawą, okazało się, że już 10 lat temu młode dziewczyny skarżyły się na Stanisława S. Dwie sprawy o molestowanie seksualne wtedy umorzono, słowa nastolatek nie były dla organów ścigania na tyle wiarygodne, żeby trenera wsadzić za kraty.
Stanisławowi S. grozi do 12 lat więzienia. Tyle kodeks karny przewiduje za gwałt na nieletniej.