Policja przez miesiąc poszukiwała Artura S. Okazało się, że został zamordowany jeszcze tego samego dnia, kiedy wyszedł z domu. Nie wyszedł z własnej woli, został uprowadzony.
Artur S. od kilku miesięcy mieszkał z Magdaleną S., kobietą, która miała za sobą nieudany związek. Przez wiele lat żyła z późniejszym mordercą swojego partnera. To ona niepokoiła się, gdy Artur S. nie wracał do domu. To ona zawiadomiła policję.
Trzej koledzy uprowadzili mężczyznę, dotkliwie go bili, zadawali liczne ciosy w głowę. I podcięli gardło.
- W wyniku zadanej rany doszło do zgonu pokrzywdzonego na skutek wykrwawienia – mówi prokurator Ewa Ścierzyńska.
Prowodyrem najprawdopodobniej był dawny konkubent Magdaleny S.
- On nie mógł pogodzić się z ich rozstaniem – mówi prokurator Ścierzyńska.
Artur S. został zamordowany pod Jaworzyną Śląską. Jego zwłoki znaleziono ukryte w lesie, w naturalnym zagłębieniu, przykryte warstwą ziemi, gałęzi i eternitem.
Bartłomiejowi G., Grzegorzowi Z. i Jackowi K. przedstawiono zarzut zabójstwa Artura S. Na wniosek prokuratora świdnicki sąd zastosował wobec wszystkich podejrzanych tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy. Grozi im dożywocie.