Kilku mężczyzn regularnie napadało na trzydziestosiedmioletniego niepełnosprawnego mieszkańca Żółkiewki i jego konkubinę. - Pokrzywdzeni w tak małej miejscowości nie mogli się znaleźć, nie mogli liczyć na pomoc - mówiła dziś w mowie końcowej prokurator Beata Piekarska-Kaleta, która domagała się: dla Dawida W. - 10 lat więzienia, dla Piotra L. - 6 lat, dla Patryka Ł. - 4 i pół roku, dla Mirosława O. - 4 i pół roku, Pawła O. - 3 lat, dla Zenona O. - 2 lata w zawieszeniu na 5 lat i dla Pawła W.-M. - również 2 lata w zawieszeniu na 5 lat.
Rzeczywiście - pokrzywdzeni, Mieczysław M. i Edyta S., długo nie mogli liczyć na pomoc. W toku śledztwa okazało się, że część oskarżonych dwukrotnie napadło na nich na przełomie kwietnia i maja 2010 roku, a także latem tamtego roku. Mieszkańcy Żółkiewski policję zawiadomili dopiero po zdarzeniu z piątku, 15 października 2010 r. Wtedy według ustaleń, których dokonano w śledztwie i przed sądem, siódemka mężczyzn wdarła się do domu pary z Żółkiewki. Kilku mężczyzn biło gospodarza pięściami i jego własną protezą nogi oraz wyrwaną z korytarza drewnianą barierką. Jeden z napastników wdarł się do drugiego pokoju, gdzie ukryła się konkubina napadniętego, złapał kobietę, przystawił jej myśliwski nóż do szyi i szykował się do gwałtu oralnego. Zapobiegł temu pokrzywdzony, który wszedł do pomieszczenia i jakoś zasłonił kobietę.
- Dawid W. posługiwał się nożem, uderzał pokrzywdzonego ostrzem i rękojeścią, uderzał go też protezą szydząc z jego ułomności - mówiła dziś przed sądem prokurator Piekarska-Kaleta. - Dawid W. działał wspólnie i w porozumieniu z Piotrem L. Obaj byli agresywni, wiedzieli, że pokrzywdzeni się ich bali. Kuriozalne było wykonywanie zdjęć telefonem komórkowym po jednej z takich awantur.
Patryk Ł. zdaniem oskarżyciela publicznego wyrwał z korytarza barierkę i bił nią pokrzywdzonego.
- Rola pozostałych oskarżonych też jest znaczna - podkreśliła pani prokurator. Przede wszystkim ich obecność doprowadziła do tego, że napastnicy mieli znaczną przewagę liczebną.
Większość z siódemki oskarżonych nie przyznała się do winy. Czterech z nich było wcześniej karanych sądownie. Obszerne wyjaśnienia składali, co podkreślała ich obrończyni, bracia O. Jeden z nich, Paweł, brał udział w pobiciu. Drugi – Zenon był tylko zdaniem pani adwokat na miejscu. Wnioskowała ona dla nich o łagodny wymiar kary.
Obrońca Patryka Ł. stwierdził, że jego klient jest winny tylko naruszenia miru domowego i udziału w bójce. Adwokat Piotra L. i Mirosława O. wniósł o uniewinnienie mężczyzn, bo – jak stwierdził – oskarżyciel nie udowodnił, że w ogóle brali udział w zdarzeniu. Adwokat Dawida W. też wnosił w mowie końcowej o uniewinnienie jego klienta z większości zarzucanych mu czynów. A część zeznań pokrzywdzonego nazwał konfabulacją.
Sąd jednak nie miał wątpliwości, że wszyscy mężczyźni brali udział w zdarzeniu. Ich role były różne, dlatego też różne wyroki: Dawid W. został skazany na 7 lat pozbawienia wolności, Piotr L. - na 5 lat, podobnie jak Patryk Ł., a Mirosław O. - na 7 miesięcy. Wobec Pawła i Zenona O. oraz Pawła W.-M. sąd warunkowo zawiesił karę.
Skazani mają po dwadzieścia kilka lat, większości z nich groziła maksymalna kara do ośmiu lat więzienia, a Dawidowi W. – do piętnastu lat za usiłowanie gwałtu ze szczególnym okrucieństwem.